Rokita: komisja śledcza musi przygotować się na ataki i krytykę
Jan Rokita (PO) uważa, że członkowie komisji śledczej badającej sprawę Rywina muszą "przygotować się na potężną falę krytyk, ataków i zarzutów", bo zbliża się moment, w którym "powiedzą prawdę o tym, jak było". Inni uczestnicy niedzielnej audycji w Radiu Zet, w tym Józef Oleksy (SLD) przestrzegali jednak przed stwarzaniem wrażenia, że każdy, kto zgłosi uwagi lub wątpliwości będzie przeciwnikiem sprawiedliwości i prawdy ujawnionej w raporcie.
Według Rokity, ta prawda będzie "nieprzyjazna dla bardzo wielu ludzi", a "świat polskiej polityki w swojej znaczącej części nie jest gotów do przyjęcia tej prawdy". Świadczy o tym - jego zdaniem - obecność "w życiu publicznym takich osób, jak Włodzimierz Czarzasty, Robert Kwiatkowski, Aleksandra Jakubowska i stanowiska, które piastują".
"W związku z tym zostanie - tak mi się przynajmniej wydaje - podjęta próba zdezawuowania tej prawdy. Widać po publikacjach 'Trybuny', która już z góry usiłuje tworzyć taką atmosferę, że cokolwiek komisja śledcza napisze, to będzie po prostu kłamstwo do obalenia. W sposób nieuchronny będą się mnożyć takie zaporowe wypowiedzi próbujące z góry powiedzieć, jeszcze nim cokolwiek powiedzieliśmy, że to, co powiemy, nie ma żadnej wartości" - uważa Rokita.
Uznał też, że do takiego "chóru" wpisuje się Janusz Wojciechowski (PSL), który wcześniej ocenił, że w takiej konwencji, jak to wynika z opublikowanego w piątek przez "Gazetę Wyborczą" roboczego fragmentu sprawozdania komisji, raport nie może być napisany. Zdaniem Wojciechowskiego, jeśli ta konwencja zostanie utrzymana, to raport nie będzie miał wartości procesowej, bo "tam są stawiane hipotezy i domysły, a nie mówi się o dowodach".
Wojciechowski odpowiedział w niedzielę Rokicie, że nie jest w żadnym chórze i tylko przestrzega komisję przed takim napisaniem raportu, które umożliwi przeciwnikom zdyskredytowanie tego dokumentu.
Wypowiedź Rokity poruszyła też innych uczestników rozmowy. Józef Oleksy (SLD) ocenił, że Rokita musi powściągać agresję. "Zrobił pan w tej chwili zabieg niesłychanie niebezpieczny. Oto każdy kto będzie miał uwagi lub wątpliwości będzie w chórze przeciwników sprawiedliwości i prawdy ujawnionej w raporcie. Przekroczył pan pewną granicę, pewnie bezwiednie w ferworze polemicznym" - powiedział Oleksy.
Jego zdaniem, nie można dopuścić do takiego "czarno-białego" oceniania ludzi. Zaprotestował też i uznał za rzecz niesłychaną, by raport był pisany kawałkami i konsultowany w mediach.
Szef komisji śledczej Tomasz Nałęcz (UP) podkreślił, że w "GW" ukazał się nie raport, ale pierwsza wersja części raportu jego autorstwa, z której po dyskusji wśród członków komisji, może zostać 90%, ale może zostać tylko 10%. Dodał też, że ten roboczy materiał, który przekazał posłom z komisji śledczej, nie powinien przeciec do prasy.
Roman Giertych (LPR) podkreślił, że wszyscy czekają na raport komisji i nikt nie zakłada, że komisja przedstawi coś złego, czy nieprawdziwego. Dodał, że Wojciechowski, w tym co mówi, opiera się na doświadczeniu sędziowskim.
Również Jarosław Kaczyński (PiS) powiedział, że nie sądzi by Wojciechowski chciał atakować raport komisji, a kwestia konwencji, w której dokument ma być napisany jest - w jego opinii - do przedyskutowania. Bo - uzasadniał - komisja działa na podstawie kodeksu postępowania karnego i powinna napisać raport zgodnie z jego regułami.