Rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej walczą w wyborach
Rodziny ofiar, które zginęły w katastrofie pod Smoleńskiej, nie tylko chcą wyjaśnić przyczyny tragedii, lecz także zamierzają kontynuować dzieło swoich bliskich w polityce, a także w samorządach lokalnych. Na radnych kandydują między innymi matka Przemysława Gosiewskiego, wdowa po Jerzym Szmajdzińskim Małgorzata, brat Stefana Melaka oraz syn i bratanek Krzysztofa Putry.
Były wicemarszałek sejmu osierocił ośmioro dzieci: dwie córki i sześciu synów. Jego syn Sebastian kandyduje do Rady Miasta Białegostoku z ostatniego miejsca. Pytany, dlaczego zdecydował się kandydować, powiedział, że "na pewno chce trochę kontynuować" to, co rozpoczął jego ojciec.
- Miałem taki wewnętrzny bodziec, że po prostu muszę coś zrobić. Nie chcę w żaden sposób wykorzystywać sławy ojca, choć wiem, że ludzie na pewno będą tak myśleli. Mam wewnętrzną potrzebę, żeby startować. Trochę myślałem o tym, jeszcze jak ojciec żył - mówił jeszcze miesiąc temu Sebastian Putra. W tym samym województwie wystartuje bratanek byłego wicemarszałka. Szymon Putra będzie ubiegał się o miejsce w Radzie Powiatu Suwalskiego.
Jadwiga Gosiewska i Andrzej Melak startują z list Prawa i Sprawiedliwości.
- Prawda historyczna jest dla mnie na pierwszym miejscu i jeśli zostanę radnym, zrobię wszystko, by wyjaśnić przyczyny katastrofy pod Smoleńskiem i w należyty sposób upamiętnić jej ofiary - mówi "Polsce" Andrzej Melak. I zdradza, że do startu w wyborach samorządowych namówili go politycy Prawa i Sprawiedliwości. - Mam za sobą kilkadziesiąt lat pracy społecznej. Do tej pory w polityce lokalnej działaliśmy razem ze Stefanem, teraz muszę walczyć o nasze małe ojczyzny sam - mówi "Polsce" Melak.
Jadwiga Gosiewska zaś kandyduje do Rady Powiatu Sławieńskiego. Będzie jedynką na listach PiS. Zresztą od jakiegoś już czasu szefuje tamtejszemu Prawu i Sprawiedliwości.
- Kandyduję, bo chcę iść śladem mojego tragicznie zmarłego syna i chcę realizować jego linię polityczną. Oczywiście w samorządzie trzeba patrzeć szerzej na sprawy lokalne, ale moje doświadczenie życiowe sprawia, że dobrze poradzę sobie na tym polu - wyznaje Gosiewska.
- To bardzo dobra kandydatura - uważa Marek Szanel, rzecznik prasowy powiatowego PiS. - Pani Gosiewska jest motorem różnych poczynań. Począwszy od poprzednich wyborów samorządowych, a skończywszy na uroczystościach w Darłowie w związku z rocznicą wprowadzenia stanu wojennego. Według Szanela Gosiewska, ponieważ jest lekarzem pediatrą, jest bardzo dobrze znana w lokalnym środowisku.
- To pani doktor, która opiekowała się moim synem, a ten ma teraz 35 lat - twierdzi Bogdan Siurdyban, przewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej z powiatu sławieńskiego. - Znam ją także z protestów ekologicznych, różnimy się jednak w kwestii poglądów na budowę elektrowni atomowej - mówi Siurdyban i dodaje, że ta kandydatura mu nie przeszkadza. W poprzedniej kadencji Gosiewska też startowała do Rady Powiatu Sławieńskiego, ale wtedy nie została radną.
W podobnej sytuacji znalazła się podczas poprzednich wyborów Małgorzata Szmajdzińska, która od wielu lat jest zaangażowana w politykę lokalną. Wdowa po tragicznie zmarłym polityku SLD Jerzym Szmajdzińskim już raz kandydowała bez powodzenia na stanowisko radnej. Tym razem jednak zapewne uda jej się wygrać te wybory.
Rozmowy na temat jej startu w wyborach prowadziła Katarzyna Piekarska, która sama bierze udział w wyborach do samorządu.
- Kaśka namawiała wdowę po Jurku, by startowała na radną z naszych list. Pozyskanie tego nazwiska jest dla nas bardzo ważne, bo wpisuje się w obraną przez nas strategię na wybory samorządowe, która ma polegać na gromadzeniu na lewicy ludzi z różnych środowisk spoza polityki - mówi polityk znający wewnątrzpartyjne ustalenia w SLD. I zapewne Małgorzata Szmajdzińska tym razem do samorządu się dostanie, podobnie jak inni bliscy ofiar katastrofy.
Polecamy w wydaniu internetowym: Adam Rotfeld: Nadal boimy się Rosji