Rodzinna tragedia w Andrychowie. Nowe fakty
2,5-letnia Kornelia zginęła po tym, jak wypadła z czwartego piętra bloku przy ul. Włókniarzy w Andrychowie (woj. małopolskie). Do tragedii doszło kilka dni temu, jednak rodzice wciąż nie mogą wyjść z szoku. Śledztwo w tej sprawie wszczęła prokuratura.
Do tej rodzinnej tragedii doszło w Andrychowie. Stan dziecka po upadku był krytyczny. Na miejsce natychmiast przyjechała karetka, wezwano także śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Jednak mimo godzinnej reanimacji dziewczynki nie udało się uratować.
- Dziewczynka była pod opieką 26-letniego ojca - powiedziała nadkomisarz Katarzyna Cisło z małopolskiej policji.
Prokuratura bada okoliczności zdarzenia, między innymi to, gdzie w czasie zdarzenia przebywał ojciec i dlaczego nie upilnował córki. W czasie wypadku matka dziecka przebywała w pracy. - To była normalna, niepatologiczna rodzina. W czasie zdarzenia ojciec dziewczynki był trzeźwy - dodała Cisło.
Z ustaleń śledczych wynika, że dziewczynka miała oglądać bajki w pokoju. Jej tata tylko na chwilę wyszedł do drugiego pomieszczenia. W pewnym momencie Kornelka prawdopodobnie wdrapała się na okno i przez nie wypadła. Runęła z wysokości czwartego piętra wprost na ziemię. Nie miała najmniejszych szans.
Rodzice Kornelki wciąż są w szoku. Maleństwo było ich całym życiem. Zrozpaczona matka dziewczynki jest pod stałą opieką psychologa. Sąsiedzi nie mogą uwierzyć w ten koszmar. - To ogromna tragedia dla tych młodych ludzi. Ja sama bardzo to przeżywam. To było wspaniałe dziecko. Radośnie gaworzyła, śmiała się do nas. Zawsze była pięknie, czyściutko ubrana. Widać, że rodzice bardzo o nią dbali - mówi "Faktowi" sąsiadka rodziny Zofia Ogarek.
Prokuratura wszczęła śledztwo w tej dramatycznej sprawie. - Na razie nikomu nie postawiono zarzutów. Przeprowadzana jest sekcja zwłok. Sprawdzamy, czy był to nieszczęśliwy wypadek czy zaniedbanie przy sprawowaniu opieki nad dzieckiem. Dziecko miało w tym czasie patrzeć na bajki. Nie było wtedy nikogo w pokoju. Okno miało być zamknięte. Rodzice zostali objęci specjalistyczną opieką - informuje prokurator Jerzy Utrata z Prokuratury Rejonowej w Wadowicach.