Rodzina kierowcy pielgrzymów boi się bliskich ofiar
Rodzina 22-letniego Pawła, który prowadził autokar z pielgrzymką we Francji, przeżywa katusze. Stracili bliską osobę, a na dodatek
boją się agresji rodzin ofiar tragedii - pisze "Fakt".
25.07.2007 | aktual.: 25.07.2007 08:53
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/tragiczny-wypadek-autokaru-z-polskimi-pielgrzymami-6038708617151105g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/tragiczny-wypadek-autokaru-z-polskimi-pielgrzymami-6038708617151105g )
Tragiczny wypadek autokaru z polskimi pielgrzymami
Miał prawo jazdy od 10 miesięcy, ale jego krewni wierzą, że zrobił wszystko, by uniknąć tragedii. Coraz częściej słychać jednak opinie, że to właśnie przez jego błąd autokar nie wyhamował i spadł w przepaść. Ale nie ma jeszcze oficjalnego potwierdzenia. Na razie są tylko domniemania ekspertów i świadków wypadku. Paweł nie jest winny śmierci pielgrzymów - przekonują przez łzy reporterkę gazety członkowie jego rodziny.
Strona francuska nie podaje jeszcze informacji o Pawle, ale jego rodzice, rodzeństwo i znajomi nie potrzebują oficjalnej depeszy. Są przekonani, że on nie żyje. Tak podpowiada im serce. Spalił się - mówi przez łzy siostra kierowcy, Justyna.
To taka straszna śmierć. Straszne dla rodziny Pawła jest jednak również to, że to właśnie o nim mówi się w kontekście odpowiedzialności za to, co zdarzyło się w niedzielę rano. Większość ludzi winą za koszmarny wypadek obarcza właśnie Pawła. Rodzina desperacko go broni. Bo zawsze jest tak, że zrzuca się winę na tego, kto nie może się już bronić - opowiada "Faktowi" ojciec kierowcy. Bliscy modlą się za Pawła i innych zmarłych. (PAP)