Rodzice blokują ewakuację dzieci z walącego się szpitala
Jest decyzja o ewakuacji prawie 40 dzieci ze szpitala im. Korczaka w Łodzi. Tej najstarszej dziecięcej placówce w mieście może grozić katastrofa budowlana - wynika z ekspertyzy nadzoru budowlanego. Matki chorych maluchów nie godzą się jednak na
ewakuację.
Jak powiedziała rzeczniczka szpitala im. Kopernika, któremu podlega "Korczak" Adriana Sikora, decyzja o zamknięciu jednego z budynków, w którym znajdują się dwa oddziały, ma tryb "natychmiastowej wykonalności". Zaznaczyła, że dla wszystkich dzieci znaleziono już miejsca w łódzkim Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki.
Według nadzoru budowlanego, budynek, w którym znajdowały się chore dzieci, nie może być już dłużej eksploatowany. Jego stropy mogą grozić zawaleniem. Budynek ma być odłączony od mediów i zabezpieczony przed "dostępem osób postronnych". Obowiązywać ma też zakaz wstępu do niego.
Tymczasem w szpitalu wraz z dziećmi przebywają ich matki. Kobiety nie godzą się, aby maluchy zostały przywiezione do innej placówki. Chcą nawet podpisać się pod pismem, w którym biorą odpowiedzialność za zdrowie ich dzieci na siebie.
Zdezorientowani sytuacją są lekarze, którzy nie wiedzą, czy mają przyjść do pracy.
O szpitalu im. Korczaka było głośno w ub. roku, kiedy to miał być ostatecznie zamknięty, a budynki przekazane urzędowi marszałkowskiemu. Jednak po społecznych protestach zdecydowano, że placówka będzie nadal przyjmować małych pacjentów.
"Korczak" powstał ponad 100 lat temu. Jego fundatorami byli Matylda i Edward Herbstowie. Był jedną z pierwszych placówek pediatrycznych na ziemiach polskich.