Rocznica strajku okupacyjnego w Stoczni Gdańskiej. To wtedy powstała Solidarność
14 sierpnia 1980 roku rozpoczęto strajk okupacyjny w Stoczni Gdańskiej. Początkowo żądano podwyżki płac. Skończyło się na rejestracji pierwszego autonomicznego związku zawodowego NSZZ Solidarność.
Ekipa Edwarda Gierka w drugiej połowie lat 70. przypominała załogę samolotu, który nagle wpadł w korkociąg. Poczynając od ograniczania inwestycji, władza próbowała wszystkich znanych im metod, ale samolot nie reagował. Korkociąg stawał się coraz gwałtowniejszy, silniki gasły, a wskaźnik długu dolarowego migotał czerwonym światłem, dochodząc do 17 miliardów w grudniu 1979 roku, co zwiastowało katastrofę.
W lipcu 1980 roku władza zdecydowała się podnieść ceny niektórych tanich gatunków mięs oraz wędlin, co spowodowało nieskoordynowaną akcje strajkową w zakładach na terenie całego kraju. Wszędzie wysuwano dwa takie same postulaty – cofnięcie podwyżki cen oraz wzrost wynagrodzeń.
Władza przyjęła taktykę szybkiego gaszenia strajków poprzez zgodę na ustępstwa. Efekt tego był odwrotny od zamierzonego. Wiadomość, że poprzez strajk można wynegocjować podwyżki przekonywała kolejne zakłady do rozpoczęcia akcji strajkowej.
W połowie sierpnia akcja strajkowa rozszerzyła się na Wybrzeże. Bezpośrednią przyczyną przerwania pracy w Stoczni Gdańskiej w dniu 14 sierpnia było zwolnienie z pracy wieloletniej pracownicy stoczni oraz działacza Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża Anny Walentynowicz. Gdański strajk jako pierwszy miał mieszany, ekonomiczno-polityczny charakter. Cechował go wysoki poziom samoorganizacji oraz dyscypliny.
Inicjatorami strajku było środowisko WZZ z Jerzym Borowczakiem, Bogdanem Borusewiczem, Ludwikiem Prądzyńskim. Jeszcze tego samego dnia na czele strajku stanął Lech Wałęsa – usunięty dwa lata wcześniej stoczniowiec. Strajkujący mieli pięć głównych postulatów. Żądano przywrócenia do pracy Anny Walentynowicz i Lecha Wałęsy, podwyżki płac o 2 tysiące złotych, wybudowanie pomnika ofiar Grudnia 70, przyznanie dodatków rodzinnych na poziomie przyznawanym milicjantom oraz zapewnienia, że nie będzie represji wobec strajkujących.
W następstwie stocznią pracę wstrzymały kolejne zakłady przemysłowe Trójmiasta. W efekcie czego powołano Międzyzakładowy Komitet Strajkowy, który spisał 21 postulatów, między innymi żądanie powstania niezależnych od partii i rządu wolnych związków zawodowych. MKS reprezentując zakłady przemysłowe różnych branż oraz skupiając ludzi rozmaitego pochodzenia stał się faktyczną władzą samorządową wielkiego miasta.
Dojrzałość oraz świadomość dążeń robotników imponowała niemal wszystkim. Oczy całego świata zwrócone były wówczas na Gdańsk. Rozgłośnia radiowa Radio Wolna Europa oraz BBC każdego dnia transmitowały wielogodzinne relacje, dzięki korespondentom, którzy przybyli do stoczni.
- Po przeciśnięciu się przez bramę przywitał nas obnażony do pasa robotnik z biało-czerwoną przepaską na ramieniu. Obejrzał nasze paszporty i otworzył bramę. Po czym przeprowadził nas do stoczni. Nigdy nie zapomnę twarzy robotników stojących wzdłuż podjazdu. Wyrażały wdzięczność, jak gdybyśmy przywozili poparcie dyplomatyczne naszych krajów – wspominał po latach Timothy Garthon Ash, ówczesny korespondent BBC.
- To był z pewnością koniec komunizmu w Polsce i w Europie Środkowej, a ściślej mówiąc początek końca. Choć trzeba przyznać, że wiele osób ocenia „karnawał solidarności” przez pryzmat późniejszego stanu wojennego-ocenia prof. Wojciech Polak, badacz historii najnowszej.
Strajki sierpniowe pozwoliły na przyjęcie 21 postulatów i legalizację Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Solidarność. Wydawało się, że władza ustępuje i że naprawdę może istnieć socjalizm z ludzką twarzą, ale była to tylko maska. Komunizm ukazał swoje prawdziwe oblicze w grudniu 1981 roku.