"Robienie afery z zatrzymania dziennikarzy to przesada"
Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich poprosiło MSZ o informacje ws zatrzymania polskich dziennikarzy w Smoleńsku; będzie też interweniowało w Międzynarodowej Federacji Dziennikarzy. SDRP i Helsińska Fundacja Praw Człowieka wstrzymują się na razie z komentarzem. Przewodnicząca SDP Krystyna Mokrosińska zaznaczyła jednak, że robienie afery politycznej z tego zatrzymania jest przesadzone. - To działanie na poziomie MSZ-u. - dodała.
Polscy dziennikarze - Arleta Bojke z TVP, Przemysław Marzec z RMF FM i Marek Osiecimski z TVN24 oraz ich operatorzy - zostali zatrzymani w Smoleńsku przez żołnierzy rosyjskich pod zarzutem wejścia na teren wojskowy.
- Oczywiście jest to skandal w stosunku do dziennikarzy, ale jest to skandal, przeciwko któremu powinien zaprotestować MSZ i myśmy się w tej sprawie już zwrócili do ministerstwa - powiedziała przewodnicząca SDP Krystyna Mokrosińska.
Zapowiedziała też, że SDP wystąpi w tej sprawie do Międzynarodowej Federacji Dziennikarzy (FIJ) "z ogólnym protestem przeciwko naruszeniu praw dziennikarzy".
- Uważam w tej chwili, że jest to coś między Gogolem a Hitchcockiem, ale na pewno nie jest to czarny dzień polskiego dziennikarstwa jak mówią, chcący zbić polityczny kapitał, niektórzy posłowie - powiedziała Mokrosińska.
- Moim zdaniem u podstaw tej głupoty leży chęć uwiarygodnienia wobec światowej opinii publicznej, że Rosjanie pilnują tego miejsca. Mają tam stawiać namiot, być może nie chcą pokazać jak oni to robią, być może wreszcie zrozumieli, że jest z tego afera. Ale jest to działanie na poziomie MSZ-u, a nie wydawania oświadczeń - dodała. - Robienie z tego afery politycznej jest przesadzone - uważa przewodnicząca SDP.
Sekretarz generalny Stowarzyszenia Dziennikarzy RP Tadeusz Myślik powiedział, że jego organizacja "uważa incydent za opłakany, ale nie będzie go nagłaśniać".
Zatrzymania dziennikarzy nie chce komentować Helsińska Fundacja Praw Człowieka.
Na razie nie wiemy, czy jest to kwestia wolności słowa. Nie wiemy też dlaczego zostali zatrzymani - powiedziano w Fundacji. Dopóki - jak podkreślono - na miejsce nie przybędzie konsul bądź inny przedstawiciel dyplomatyczny, który mógłby wyjaśnić co się stało, Fundacja wstrzymuje się od komentarza.