Robert Kwiatkowski: dość gwałtowny atak na telewizję publiczną
„Nie da się ukryć, że ta cała historia została wykorzystana do dość gwałtownego ataku nie tylko na mnie, na moją osobę, ale przede wszystkim na telewizję publiczną, na instytucję” – powiedział o tzw. aferze Rywina prezes TVP Robert Kwiatkowski w „Salonie Politycznym Trójki”.
23.05.2003 11:54
Przemysław Barbrich: W Krakowie odbywa się Konferencja Mediów Publicznych, a przy okazji okrągły stół prezesów Telewizji, podczas obrad tego stołu Danuta Waniek z Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji mówi tak - afera Rywina zaszkodziła telewizji publicznej, ma na myśli Pana.
Robert Kwiatkowski: Być może, ale to jest prawdopodobnie prezent dla przewodniczącej Waniek, ale oczywiście nie da się ukryć, że ta cała historia została wykorzystana do dość gwałtownego ataku nie tylko na mnie, na moją osobę, ale przede wszystkim na telewizję publiczną, na instytucję.
Przemysław Barbrich:A proszę powiedzieć, kto Pana zdaniem wykorzystał tę sprawę.
Robert Kwiatkowski: Wykorzystał tę sprawę do ataku na telewizję publiczną. Mam wrażenie, czy mam nadzieję, że Pan reaktor ogląda choćby programy informacyjne stacji konkurencyjnych zwłaszcza te TVN, roi się tam od różnego rodzaju informacji, bądź tego, co uchodzi za informację na temat telewizji publicznej.
Przemysław Barbrich:Lew Rywin po złożeniu korupcyjnej propozycji telewizji mówi podczas konfrontacji u Premiera odpowiadając na pytanie szefa rządu, że inspirował go Robert Kwiatkowski.
Robert Kwiatkowski: Ta wersja była wielokrotnie powtarzana i wielokrotnie korygowana. Ja nie chcę się do tego Panie redaktorze odnosić, choćby z tego powodu, z dwóch po pierwsze nie było mnie wówczas, w tym pomieszczeniu w gabinecie Premiera, a po drugie co ważniejsze swoje zeznania składałem przed komisją śledczą, trwały one trzy dni, mogli oglądać to wszyscy widzowie telewizji publicznej, składałem stosowne zeznania przed prokuraturą, tyle mam w tej sprawie do powiedzenia.
Przemysław Barbrich:Ale to jest tak, że nie wierzy Pan słowom premiera Leszka Millera, który tak relacjonuje to wydarzenie.
Robert Kwiatkowski: Pan premier, Panie redaktorze także składał zeznania przed komisją śledczą także przed prokuraturą, choć ja też tych zeznań nie znam i odnoszę wrażenie, że inaczej opowiadał, inaczej relacjonował co się wówczas działo.
Przemysław Barbrich:Panie prezesie może jeśli Pan pozwoli, to ja zacytuję słowa premiera Leszka Millera w sprawie tej konfrontacji, Rywin zbladł, zzieleniał, stężał na twarzy, zapytałem kto to zrobił, kto mu kazał, kto go inspirował. Wymienił nazwisko Roberta Kwiatkowskiego i Andrzeja Zarębskiego. To słowa premiera.
Robert Kwiatkowski: No właśnie, tak jest, ale to zupełnie inne słowa, niż te które Pan przytaczał na początku.
Przemysław Barbrich: Ja pytałem Pana o inspiracje.
Robert Kwiatkowski: Moje kontakty z Panem Rywinem o sprawie ustawy o radiofonii i telewizji są powszechnie znane, ja się do nich przyznawałem, ja się ich nie wstydzę, uważam, że nic złego nie robiłem, ani nie zrobiłem, zabiegałem o to, o taki kształt ustawy o radiofonii i telewizji i zabiegam nadal, by była ona korzystna dla mediów publicznych, w tym zwłaszcza telewizji publicznej, której jestem szefem i za której kondycję odpowiadam.
Przemysław Barbrich: Pan mówi w ten sposób, a Lew Rywin pisze do Aleksandra Kwaśniewskiego 25 lipca, że po rozmowie którą prowadził tutaj też cytat, staram się być bardzo staranny – „że sprawa kompromisu jest na dobrej drodze” i drugi cytat, „dobrze byłoby zadbać o przychylność Agory dla Premiera i rządu” to też było Panie Prezesie robione w interesie publicznej telewizji.
Robert Kwiatkowski: Panie redaktorze o treść tego listu proszę pytać Pana Lwa Rywina, który jest jego twórcą, nie mnie, nie mnie na pewno, ja powtarzam, jeśli chodzi o moje kontakty z Panem Lwem Rywinem dotyczyły one wielu rzeczy, rzeczy zawodowych i prywatnych, w tym także ustawy o radiofonii i telewizji i tyle.