Bodnar odwiesił karę Bąkiewiczowi. Jest decyzja
Minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny Adam Bodnar przekazał, że podjął decyzję w sprawie Roberta Bąkiewicza. Postanowił uchylić postanowienie o wstrzymaniu wykonania orzeczonej kary.
Prokurator generalny Adam Bodnar przekazał, że Robert Bąkiewicz przez ostatnie półtora roku nie poniósł konsekwencji prawomocnego wyroku za naruszenie nietykalności cielesnej aktywistki znanej jako babcia Kasia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gen. Polko o Ruchu Obrony Granic: to jest skandal
Powodem było postępowanie ułaskawieniowe wszczęte przez Zbigniewa Ziobrę, które doprowadziło do wstrzymania wykonania kary.
Bodnar, po analizie sprawy, postanowił odwołać decyzję swojego poprzednika. Jak podkreślił: "Uznałem, że brak jest podstaw do dalszego korzystania przez Roberta Bąkiewicza z tego przywileju."
PRZECZYTAJ TAKŻE: Nie chce ułaskawienia Bąkiewicza. Jest apel do prezydenta
Bąkiewicz starał się o ułaskawienie
Zaznaczył również, że mimo upływu wielu miesięcy od wyroku, nie zapadła decyzja prezydenta w sprawie ewentualnego ułaskawienia, co jego zdaniem ma istotne znaczenie: "Decyzji prezydenta w sprawie ułaskawienia nie ma do dziś. W efekcie od półtora roku prawomocny wyrok nie jest wykonywany. Jednocześnie wszyscy widzimy, jak już po wydaniu wyroku zachowuje się osoba skazana."
"Babcia Kasia" poturbowana
Aktywistka Katarzyna Augustynek, zwana "Babcią Kasią", wniosła prywatny akt oskarżenia przeciwko Robertowi Bąkiewiczowi, który miał odpowiadać za to, jak zostały potraktowane protestujące w Warszawie kobiety.
Głośna manifestacja miała miejsce 25 października 2020 r., przed kościołem św. Krzyża w Warszawie. To właśnie tam członkowie Stowarzyszenia Marsz Niepodległości Roberta Bąkiewicza mieli szarpać, a nawet przy użyciu siły wynosić, kobiety, które próbowały dostać się do budynku świątyni. Katarzyna Augustynek była jedną z poszkodowanych. Działacze mieli zepchnąć ją ze schodów, co zostało udokumentowane na nagraniach.
- Zarzut dotyczył tego, że pan Robert Bąkiewicz kierował ze swoimi towarzyszami tym, aby oni siłowo, używając przemocy, panią Katarzynę wyciągnęli z tego miejsca i wyrzucili ze schodów - powiedział w rozmowie z TVN24 adwokat "Babci Kasi". Dodał, że Bąkiewicz nie przyznawał się do tego, że miał przewodzić działaniom, które miały na celu walkę z aktywistkami.