Robak w komórce

Wystarczyło odebrać SMS-a, w którym był tylko jeden wyraz - "*English" - i chwilę potem telefon komórkowy przestawał działać. Pracownicy serwisu stwierdzali, że karta SIM jest uszkodzona, ale nie wiadomo dlaczego, więc doradzali kupno nowego aparatu.

17.11.2003 07:19

Nie po raz pierwszy komórki stają się celem tzw. robaków, czyli wirusów, które dotychczas kojarzyliśmy wyłącznie z komputerami. Powodem jest to, że współczesne komórki coraz bardziej przypominają minikomputery, a tym samym stają się podatne na te same zagrożenia. Komórkowa odmiana robaków, zwanych m-wirusami (mobile virus), zaraziła już kilkadziesiąt milionów telefonów na całym świecie.

Hiszpańska choroba

Pierwszy był wirus Timofonika, który w 2000 r. zaatakował telefony w sieci hiszpańskiego operatora Telefonica Movistar. Wirus przedostawał się do aparatu w SMS-ie wysłanym z bramki internetowej. SMS automatycznie rozsyłał kolejne wiadomości do adresatów, których numery znajdowały się w zaatakowanym telefonie. Tak powstała lawina niechcianych SMS-ów. Rok później w Japonii wirus zainfekował sieć telefonii komórkowej 3G - I-Mode. Zarażony telefon automatycznie wybierał numer alarmowy japońskiej policji. W Niemczech od prawie dwóch lat grasuje wirus o nazwie SMS-Flooder.

W ubiegłym roku abonenci sieci komórkowej British Telecom otrzymali SMS, w którym poinformowano ich o istnieniu niebezpiecznego wirusa. Wirus mógł wymazać wszystkie informacje z książki telefonicznej, a także sprawić, iż aparat nie funkcjonowałby prawidłowo. Jak się okazało, był to tylko żart. Na krótko. Rok później identyczną wiadomość odebrało wielu amerykańskich abonentów AT&T, lecz tym razem wirus rzeczywiście zainfekował oprogramowanie i karty SIM w ponad trzech milionach telefonów. Straty operatora, który musiał wymienić zepsute aparaty, sięgnęły prawie 100 mln dolarów.

Jak atakują m-wirusy?

M-wirusy do telefonów komórkowych dostają się za pośrednictwem Internetu, WAP-u, wiadomości e-mailowych oraz SMS-ów i MMS-ów (wiadomości multimedialnych). Każde oprogramowanie, również to w komórce, może być zakażone wirusem. Pobierając przez Internet niezbędne oprogramowanie, gry, tapety czy dzwonki można również zarazić telefon wirusem. Gdy m-wirus dostanie się do komórki, doszczętnie czyści książkę teleadresową, a także samoistnie łączy na przykład z płatnymi numerami, typu sekslinie. Może również ściągać na nasz telefon sieciowe śmieci, czyli spam. O szkodliwej działalności wirusa najczęściej przekonujemy się dopiero przy płaceniu rachunku. Przyszłe komórki będą w jeszcze większym stopniu minikomputerami, z szerokim dostępem do usług online, na przykład bankowych. To sprawia, że telefony komórkowe będą coraz bardziej narażone na ataki hakerów.

Zdaniem Mariusza Połowczuka z portalu telefon.gsm, w pierwszej kolejności hakerzy zaatakują telefony współpracujące z palmtopami. Ofiarą ostatniej epidemii w USA padły dwa modele Siemens serii 35 i 45 - z zaawansowanymi funkcjami multimedialnymi. Wielu zachodnich operatorów sieci komórkowych postanowiło wycofać ze swojej oferty Nokię 7110 WAP, która okazała się szczególnie podatna na wszelkiego rodzaju wirusy. Wysłanie odpowiednio zredagowanej wiadomości SMS na numer tego telefonu blokowało funkcję "wybierz".

Jak się bronić przed m-wirusami?

Operatorzy na razie nie mają skutecznej broni na m-wirusy. Żaden z nich nie zainstalował skanerów ani programów antywirusowych. Jak informuje Ryszard Woronowicz, rzecznik Plus GSM, w tej sieci na razie nie zdarzyły się wypadki zarażenia m-wirusem. W Idei GSM monitoring systemu nie wykazał żadnych prób ataku na sieć. Znacznie energiczniej na to zagrożenie reagują programiści. Firmy McAfee.com, Computer Associates, F-Secure, Kapersky Labs, Network Associates czy Trend Micro tworzą już pierwsze programy antywirusowe przeznaczone dla posiadaczy urządzeń PDA i telefonów komórkowych. Microsoft opracował i dostarcza narzędzia dla twórców takich programów. Fińska firma F-Secure przygotowała model specjalnego skanera dla operatorów sieci komórkowych, który wykrywa obecność m-wirusów. Symantec udostępnił już wersje swojego programu antywirusowego dla Palm OS, a słynna firma ubezpieczeniowa Lloyd's of London umieściła w swojej ofercie nowy produkt o nazwie "wireless hacker insurance" - ubezpieczenie od włamania na
komórkę i urządzenia PDA.

Jacek Konikowski

Źródło artykułu:Wprost
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)