Rewolucja seksualna w Kościele
Ojciec Ksawery Knotz, kapucyn mniejszy z Krakowa, robi w Kościele rewolucję seksualną.
21.07.2008 | aktual.: 06.06.2018 14:36
Wiedzę o seksie ojciec Ksawery wyniósł z domu rodzinnego, a teraz czerpie ją z rozmów z kobietami i mężczyznami.
Prześmiewcze notki w prasie zwykle są pełne zdziwienia. Bo jak to możliwe, że jakiś ojciec Ksawery mówi o seksie? Tłumaczy świeckim: „jak to się robi”? A co mnich na „ten” temat wie? No i skąd „to” wie? Kpiła nawet brytyjska bulwarówka „The Sun” – określiła polskiego kapucyna jako „bezczelnego zakonnika dającego seks‑rady”. Nazwała go „Monkey”. To gra słów, która z zakonnika robi małpę. Porady na stronie internetowej Ksawerego, gdzie duchowny porównuje orgazm do wniebowstąpienia, „The Sun” nazwał „katolicką Kamasutrą”. Bez tabu, ze zwierzątkami.
Choć portal ojca Ksawerego Knotza traktuje o życiu małżeńskim głównie od strony duchowej, to faktycznie nie brak na nim wątków seksualnych, jak: „Noc poślubna – realizacja proroctwa”, „Konieczność pracy nad jakością życia seksualnego” czy „Znaczenie spermy dla zdrowia kobiety”.
– W domu rodzinnym seks nie był tematem tabu – wyjaśnia 43letni Ksawery Knotz. – Rodzice opowiadali mi o nim na przykładzie zwierzątek. Podsuwali książeczki.
Gdy został kapłanem, nie tylko wysłuchiwał spowiedzi, ale tłumaczył spowiadającym się, jak powinni rozwiązać swój problem. Jakieś siedem lat temu wierni zaczęli zapraszać go na spotkania. Obronił wtedy doktorat „Akt małżeński: Szansa spotkania z Bogiem i współmałżonkiem”. Wcześniej studiował w Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie, na Katolickim Uniwersytecie we Fryburgu oraz na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Teraz w Wyższym Seminarium Duchownym Braci Mniejszych Kapucynów w Krakowie wykłada teologię pastoralną. Zajmuje się ona relacjami między wierzącym a światem współczesnym. – Kościół, nie mówiąc o sferze seksualnej wystarczająco dużo, zaniedbał ją – wyjaśnia ojciec Ksawery. – A przecież okazywanie miłości poprzez ciało jest dobre, służy wzmacnianiu więzi małżeńskich. I ja o tym mówię podczas moich rekolekcji.
Rekolekcje (tygodniowe lub weekendowe) organizują same małżeństwa, zwykle kilkanaście osób. Ojciec Ksawery po prostu odpowiada na ich zaproszenia. Najbliższy rok już jest zajęty. – Ma dar słuchania – mówi Ewa, uczestniczka rekolekcji. – Nie pyta prostu z mostu o to, gdzie mąż mnie dotyka. On pyta, czy na przykład miałam kłopoty w pracy. Podchodzi psychologicznie. Wie, że jak masz zły dzień, to wolisz, żeby ktoś cię przytulił, a nie tak od razu.
Trzeba ze sobą rozmawiać
– Pary małżeńskie nadal kojarzą Kościół z myśleniem manichejskim: ciało to grzeszność. Na rekolekcjach pytają mnie, jak to jest z seksem oralnym, bo słyszeli, że według nauki Kościoła narządy rodne mają służyć wyłącznie prokreacji – mówi Knotz. – To absurdalne myślenie. No ale kto miał ich nauczyć innego?
A skąd sam ojciec Ksawery tyle wie o seksie i życiu małżeńskim? – Moje doświadczenie to doświadczenie tysięcy małżonków, którzy opowiadają o swoim życiu – tłumaczy. – Kobiety dużo mi mówią. Wiem, że gdy mają trudne dni, zespół napięcia przedmiesiączkowego, trzeba je delikatniej traktować. Nie, że nie chcą wtedy współżyć, ale facet ma zbudować atmosferę, musi się wtedy bardziej napracować. A gdy sam ma kłopoty, na przykład z erekcją, powinien to wyznać małżonce. Zakonnik twierdzi, że jego działalność nie spotkała się nigdy z uwagami krytycznymi ze strony Kościoła. Polemiki się zdarzają, ale to normalne. Jedynego sprzeciwu doświadczyłem od niewierzących psychologów – mówi kapucyn. – Oni powinni wiele rozumieć, a kuriozalnie nie akceptują mojej seksualności jako celibatariusza. Ale oni mają z tym problem, nie ja.
Najważniejsze jest dotarcie
– Sposób mówienia zakonnika bywa zabawny, bo to słownictwo archaiczne. Nienaukowe, nieneutralne. Ja bym to nazwała poradnictwem duchowokościelnym, nie małżeńskoseksuologicznym – ocenia doktor Alicja Długołęcka, pedagog i seksuolog. Ale cieszy ją, że ktoś w Kościele zajmuje się seksem. – Świat małżeństw katolickich jest obcy dla tak zwanych zwykłych psychologów i seksuologów. Przekaz Knotza jest im potrzebny, bo jego sposób rozumowania uwalnia ich z poczucia winy.
– No i przecież terapeuta alkoholików nie musi sam być alkoholikiem, by wyciągnąć kogoś z nałogu – twierdzi doktor Wiesław Ślósarz, seksuolog i psycholog.
– Można tak powiedzieć – zastanawia się doktor Długołęcka. – Ale otyły dietetyk jest mniej wiarygodny od tego, który ma nienaganną sylwetkę. Czy więc wiarygodny jest ksiądz, który nie współżyje, a nawet się nie masturbuje? No bo jeśli żyje zgodnie z katolickimi zasadami, to pewnie tego nie robi.
Zdaniem doktora Ślósarza dobrze jest mieć jednak szansę na wybranie kogoś ze środka, niż miotać się między psychologiem ateistą a zwykłym księdzem: – Skoro znalazł się ktoś, kto w zgodzie z wiarą katolicką i w zgodzie z naturą naucza o seksie, to nie widzę problemu. Do osiągnięcia dobrego orgazmu nie wystarczy przecież sama technika. Niezbędne są podstawy anatomii i fizjologii, dobra samoocena, odpowiedni poziom empatii. Jeśli taką wiedzę może przekazać duchowny, to niech mówi o seksie. A ja mu mówię „szczęść Boże”.
Orgazm po katolicku
Rady ojca Ksawerego Knotza z jego strony www.szansaspotkania.net O dozwolonej stymulacji: „Małżonkowie mogą okazywać sobie miłość w każdy sposób, mogą obdarzać się nawet najbardziej wyszukiwanymi pieszczotami. Mogą stosować stymulację oralną i manualną”. Zakonnik odrzuca jednak erotyczne gadżety.
O orgazmie: Jest „jednym z najbardziej intensywnych ludzkich przeżyć, dlatego odwołując się do tego doświadczenia, najłatwiej można wyobrazić sobie wieczny stan szczęścia ludzi zbawionych”.
O miłosnym zespoleniu: „Moment wniknięcia członka do pochwy rodzi poczucie bezpieczeństwa (...). Trwanie w miłosnym zespoleniu ma największe znaczenie dla odświeżenia i pogłębienia więzi małżeńskiej. W ciele kobiety mężczyzna znajduje jakby dom – zagłębia się w miejsce ciepłe i przytulne. Kobieta, przyjmując mężczyznę, otulając go tak, jak tylko ona to potrafi zrobić, czuje się wypełniona”.
O męskich obowiązkach: „Mąż powinien się starać, aby w czasie aktu seksualnego kobieta przeżywała przyjemność seksualną (...). W wielu wypadkach może to nastąpić tylko wtedy, gdy aktowi seksualnemu towarzyszą dodatkowe zabiegi ze strony męża – poczynając od stworzenia bezpiecznego klimatu współżycia seksualnego, poprzez pieszczoty jej ulubionych miejsc erogennych, a kończąc na stymulacji łechtaczki. Są to ważne elementy ars amandi katolickich mężów”.