Resort zdrowia szykuje zmiany, by zapobiec zbrodniom takim jak zabójstwo prezydenta Adamowicza
Specjalny zespół powołany w Ministerstwie Zdrowia pracuje nad zmianami w prawie. Chodzi o obowiązkowe testy psychologiczne dla skazanych kończących odbywanie kary oraz o możliwość przymusowego umieszczania w szpitalu psychiatrycznym, gdy zdradzają objawy chorób psychicznych - ustaliła Wirtualna Polska.
Według informacji, jakie zdobyliśmy ze źródeł zbliżonych do rządu, ten ważny problem był omawiany na posiedzeniu rządu już w miniony wtorek, a więc dwa dni po śmiertelnym w skutkach ataku nożownika na prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.
Z analizy przedstawionej podczas obrad przez MZ wynikało, że nie było żadnych prawnych możliwości dłuższego izolowania sprawcy ataku - Stefana W. - który został skazany jako osoba w pełni władz umysłowych.
Później, w trakcie 5,5-letniego odbywania wyroku spędził wprawdzie, na początku 2016 r., ok. półtora miesiąca na oddziale psychiatrycznym, ale według lekarzy doszło do ustąpienia bądź zahamowania stwierdzonej u niego schizofrenii.
Jak się okazało, istnieje potrzeba zmian w prawie, by wyeliminować tego typu przypadki w przyszłości. Towarzyszy temu gorąca dyskusja w przestrzeni publicznej, w tym w internecie, pojawiają się pretensje m.in. pod adresem resortu sprawiedliwości, że wobec Stefana W. nie zastosowano wprowadzonej kilka lat temu „ustawy o bestiach”. Tymczasem – takie są fakty – tego prawa akurat w tym przypadku nie wolno było zastosować.
Z naszych ustaleń wynika, że planowane zmiany w prawie są już konsultowane ze środowiskiem biegłych psychiatrów.
„Liberalne przepisy dotyczące traktowania osób chorych psychicznie to paradoksalnie spuścizna komunizmu” – tłumaczy nam proszący o zachowanie anonimowości ekspert.
„Tworząc prawo po przemianach ustrojowych w 1989 r. bardzo uważano, by zaburzenia psychiczne czy choćby ich podejrzenia nie były – jak za czasów PRL-u – wykorzystywane do przymusowego zamykania w zakładach psychiatrycznych zdrowych, ale niewygodnych ustrojowi osób” – wyjaśnia specjalista.
Problem uwidocznił się 2013 roku, kiedy na wolność miał wyjść Mariusz Trynkiewicz, który zabił z pobudek seksualnych czterech chłopców i któremu karę śmierci, po jej zniesieniu, zamieniono na 25 lat więzienia.
Tylko z powodu Trynkiewicza uchwalono wówczas tzw. ustawę o bestiach – zaznacza nasz rozmówca.
Na mocy ustawy, przyjętej z inicjatywy ówczesnego ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina, zabójca czterech chłopców został umieszczony w specjalnie stworzonym Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie.
Teraz okazało się, że ustawa „o bestiach” nie wystarcza w praworządnym kraju, który zniósł karę najwyższą – eliminacyjną – a niezawisłe sądy nie zawsze orzekają wobec sprawców zbrodni kar „z wyższej półki”.
Służba Więzienna odpiera pojawiające się z różnych stron nieuprawnione zarzuty, że „wypuściła na wolność potwora, zamiast trzymać go dalej za kratami”. Autorzy tych zarzutów, co znamienne, zdają się zapominać, że nie można nikogo bezprawnie pozbawiać wolności.
Ustawy „o bestiach” – jak wyjaśnia Służba Więzienna – nie można było zastosować wobec Stefana W.
Dlaczego? Ponieważ sąd nie orzekł, że ma on odbywać karę w tzw. systemie terapeutycznym. Z tego właśnie powodu – braku podstaw prawnych – Służba Więzienna nie mogła wystąpić do policji z wnioskiem o objęcie Stefana W. tzw. nadzorem prewencyjnym. Stefan W. nie był uzależniony od alkoholu, środków odurzających, psychotropowych ani nie był niepełnosprawny fizycznie, nie stwierdzono również u niego zaburzeń preferencji seksualnych – a to są warunki objęcia skazanych systemem terapeutycznym.
„Podczas odbywania kary Stefan W. był konsultowany przez lekarzy psychiatrów ponad 20 razy oraz leczony w Oddziale Psychiatrii Sądowej w Szczecinie. Do chwili zakończenia wykonywania kary nie było sygnałów z ich strony co do skierowania skazanego do odbywania kary w systemie terapeutycznym, tzn. nie rozpoznali u niego zaburzeń kwalifikujących się do zastosowania tego nadzwyczajnego trybu” – napisała w oświadczeniu Służba Więzienna.
Z naszych informacji wynika, że Zakład Karny w Gdańsku uprzedził tamtejszą policję o dokładnym terminie, w którym Stefan W. opuści więzienie. Uczynił to wręcz już na miesiąc przed tym terminem. Ponowną informacje na ten temat przekazał policji dwa dni po zwolnieniu Stefana W.
Według Służby Więziennej były to jedyne dostępne prawem działania, które mogła podjąć wobec skazanego, który odbył w całości orzeczoną karę.
„Jeśli taki sprawca jak Stefan W., który zabił prezydenta Pawła Adamowicza, kończy karę, to Służba Więzienna nie może nic mu zrobić. Służba wykonuje tylko wyrok sądu. Wyrok, który – niestety -w tym przypadku był taki niski. Za niski! – powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską odpowiedzialny za więziennictwo wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki.
Przymusowe umieszczenie osób chorych psychicznie w zakładzie psychiatrycznym reguluje obecnie Ustawa z 1994 r. o ochronie zdrowia psychicznego. W myśl art. 23 tej ustawy o przyjęciu do szpitala psychiatrycznego osoby, której zachowanie wskazuje, że zagraża własnemu życiu albo życiu lub zdrowiu innych osób, może bez jej zgody zdecydować wyłącznie „lekarz wyznaczony do tej czynności po osobistym jej zbadaniu i zasięgnięciu w miarę możliwości opinii drugiego lekarza psychiatry albo psychologa”.