Republikanie zachowali większość w Senacie
Republikanie odebrali Demokratom w
stanach południowych kilka miejsc w Senacie USA i zapewnili sobie
utrzymanie przewagi w tej izbie.
03.11.2004 12:20
Choć kilka pojedynków jest jeszcze nierozstrzygniętych, Republikanie mogą być pewni, że w nowym 100-osobowym Senacie, który zbierze się 3 stycznia, będą mieli co najmniej 52 miejsca, o jedno więcej niż dotychczas.
Walkę o miejsce w Senacie przegrał w Południowej Dakocie dotychczasowy przywódca mniejszości demokratycznej w tej izbie, Tom Daschle - ogłosiły stacje telewizyjne ABC i NBC.
Jego klęskę uznano za symboliczną dla Demokratów, którzy ponieśli straty również w Izbie Reprezentantów, a ich kandydat do Białego Domu John Kerry ostatnie nadzieje wiąże z obliczeniem tak zwanych głosów tymczasowych (warunkowych) w Ohio.
Daschle, który był senatorem od 1986 roku, a od 1994 przewodził Demokratom w Senacie, przegrał w zażartym pojedynku z Republikaninem Johnem Thune'em.
Kandydaci Republikanów odebrali też Demokratom cztery miejsca w stanach południowych - Georgii, Karolinie Północnej, Karolinie Południowej i w Luizjanie.
Demokraci mogą się pocieszać tym, że w Illinois ich kandydat, Barack Obama, wyraźnie pokonał swego rywala i zdobył mandat senatorski sprawowany dotychczas przez przedstawiciela Republikanów.
Obama, syn Kenijczyka i Amerykanki, zrobił w ciągu ostatnich kilku miesięcy błyskotliwą karierę polityczną i był jedną z gwiazd lipcowej przedwyborczej konwencji Demokratów w Bostonie.
W obecnym Senacie zasiada 51 Republikanów, 48 Demokratów i jeden senator niezależny, głosujący zwykle z Demokratami.
Kadencja senatora trwa sześć lat. Co dwa lata przy okazji wyborów do Izby Reprezentantów, gdzie kadencja jest dwuletnia, Amerykanie wybierają jedną trzecią składu Senatu. W tym roku wybierano 34 senatorów. Walka toczyła się o 19 mandatów, które należały do Demokratów, i 15 republikańskich.