Renty i emerytury specjalne zgodne z konstytucją
Przyznawane przez premiera renty i
emerytury specjalne nie należą do systemu zabezpieczenia
społecznego; jest to próba uhonorowania osób szczególnie
zasłużonych - orzekł we wtorek Trybunał Konstytucyjny. Uznał, że
regulujące to przepisy ustawy o emeryturach i rentach Funduszu
Ubezpieczeń Społecznych (FUS) są zgodne z konstytucją.
Zgodnie z tą ustawą, premier ma prawo w "szczególnie uzasadnionych przypadkach" do przyznania świadczenia na warunkach i w wysokości innej niż określone w ustawie. Wiadomo, że w roku 1999 takich rent przyznano - 14, w 2001 - 73, a w 2005 - 23.
Pytanie, dotyczące konstytucyjności zasad przyznawania rent i emerytur specjalnych, skierował do Trybunału Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie, badający w roku ubiegłym odmowę przyznania przez premiera Marka Belkę renty ostatniemu więźniowi politycznemu PRL, znanemu dziennikarzowi Józefowi Szaniawskiemu.
Szaniawski wystąpił o przyznanie tej renty w 2004 roku. Szaniawski, który od 1973 r. potajemnie przekazywał Radiu Wolna Europa (bez wynagrodzeń, co potwierdził nieżyjący już Jan Nowak- Jeziorański) informacje uzyskiwane w PAP, gdzie wtedy pracował, został aresztowany przez SB w 1985 r. Skazany przez sąd wojskowy PRL "za szpiegostwo na rzecz USA" na 10 lat więzienia, odsiedział pięć. Na wolność wyszedł w grudniu 1989 r., gdy od trzech miesięcy premierem był już Tadeusz Mazowiecki. W 1990 roku Sąd Najwyższy uniewinnił Szaniawskiego.
Zwracając się do premiera o przyznanie renty specjalnej, Szaniawski argumentował, że jest w złej sytuacji materialnej (m.in. wskutek działalności na rzecz niepodległości Polski, bo sąd PRL skonfiskował mu majątek), ma niską emeryturę (889 zł), a ponadto leczy się onkologicznie.
Wiosną 2005 roku premier Marek Belka odmówił mu renty specjalnej, bo uznał, że nie ma do tego podstaw, gdyż Szaniawski wykłada w szkole wyższej, a sąd w 1991 r. przyznał mu jednorazowe odszkodowanie i zadośćuczynienie za niesłuszne skazanie. Szaniawski odwołał się od decyzji Belki do WSA.
Ten skierował pytanie do Trybunału, czy konstytucyjny jest przepis, który stanowi, że premier może przyznać emerytury i renty specjalne w "szczególnie uzasadnionych przypadkach", a nie precyzuje, jakie to przypadki. W ocenie WSA brak przejrzystych kryteriów i zbytnia swoboda przy przyznawaniu tych świadczeń może prowadzić do sytuacji, gdy osoby znajdujące się w podobnej sytuacji mogą być traktowane niejednakowo.
Opinii tej nie podzielił Trybunał Konstytucyjny. Swoboda Prezesa Rady Ministrów przy wydawaniu decyzji nie oznacza dowolności - stwierdził Trybunał. Przypomniał, że zgodnie z ustawą o emeryturach i rentach z FUS premier "przedstawia Sejmowi w terminie do 31 stycznia każdego roku kalendarzowego informację o przyznanych w tym trybie w roku poprzedzającym emeryturach i rentach".
W ocenie Trybunału świadczenia, przyznawane przez premiera, "należy łączyć z wybitnymi zasługami wnioskodawcy na niwie zawodowej, artystycznej, społecznej czy też politycznej". Trybunał zaznaczył, że emerytury i renty specjalne przyznawane przez premiera są finansowane z budżetu państwa, podczas gdy pozostałe z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych.
Media wiele razy krytykowały poszczególnych premierów za przyznawanie rent specjalnych. W 2004 r. pisano, że premier Leszek Miller przyznał ją b. szefowi KRRiT Bolesławowi Sulikowi po jego korzystnych dla Millera zeznaniach przed sejmową komisją śledczą ds. "afery Rywina" (czemu i Miller, i Sulik zaprzeczali).
Z kolei w 2001 r. krytykowano premiera Jerzego Buzka, gdy w ostatnich dniach urzędowania przyznał rentę m.in. odchodzącej marszałek Senatu Alicji Grześkowiak i odchodzącemu koordynatorowi służb specjalnych Januszowi Pałubickiemu. Z drugiej strony, w 2004 r. Miller przyznał renty specjalne rodzinom 10 górników, którzy zginęli w katastrofie w kopalni "Jas-Mos" w Jastrzębiu Zdroju.