Religa: akceptuję żądania lekarzy

Minister zdrowia Zbigniew Religa powiedział dziennikarzom, że akceptuje żądania lekarzy dotyczące
podwyżek płac, bo uważa, że zarabiają oni zbyt mało. Zaznaczył
jednocześnie, że podwyżki nie są możliwe w 2006 roku, gdyż nie ma
na to pieniędzy w kasie państwa.
Zdaniem ministra, podniesienie pensji lekarzom i pielęgniarkom o
30 proc. jest realne od przyszłego roku.

Religa zaapelował do pracowników służby zdrowia, by w poniedziałek stawili się w pracy. Dodał, że potraktuje nieobecność lekarzy w pracy w piątek jako wolne z okazji przypadającego w tym dniu - Święta Pracownika Służby Zdrowia.

W całym kraju protestują lekarze i inni pracownicy służby zdrowia, którzy domagają się 30-proc. podwyżek płac jeszcze w tym roku. Większość z nich wzięła urlopy na żądanie; placówki pracują jak w dni świąteczne.

Traktuję 7 kwietnia jako rodzaj święta. Jeżeli ktoś bierze w dniu święta zdrowia, to co mu się należy, czyli wolne, to bardzo proszę - trudno, żebym takiej sytuacji nie akceptował. Dla mnie dzień dzisiejszy i ten protest jest do zaakceptowania. Moja prośba dotyczy tego, żeby od poniedziałku praca przebiegała normalnie- powiedział Religa.

Dodał, że jako minister zdrowia nie może zaakceptować nieobecności lekarzy od poniedziałku, ponieważ jest odpowiedzialny także za osoby, które w tym dniu będą chore.

Jego zdaniem, jeżeli jednak część lekarzy nie przyszłaby do pracy w poniedziałek, to opierając się na tych, którzy przyjdą, będzie starał się rozwiązać ten problem. Zakładam, że zdecydowana większość lekarzy w poniedziałek będzie pracowała - podkreślił.

Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej (NRL) Konstanty Radziwiłł liczy natomiast, że protest pracowników ochrony zdrowia spowoduje, iż rząd znajdzie większe pieniądze na finansowanie opieki zdrowotnej, m.in. na podwyżki dla pracowników medycznych jeszcze w tym roku.

Radziwiłł, który uczestniczył w spotkaniu w Ministerstwie Zdrowia z okazji Światowego Dnia Zdrowia, zapowiedział, że jeśli problemy służby zdrowia nie będą szybko rozwiązane, to może dojść do eskalacji protestów pracowników w całym kraju.

Mam nadzieję, że coś się zmieni. Ten dzień pokazał, że jesteśmy zgodni, solidarni. Czasem już tak bywało, że przed protestem mówiło się, że nie ma pieniędzy, a po proteście one się znajdują. Cała sprawa jest teraz w rękach polityków. Pieniędzy w Polsce jest bardzo dużo, natomiast trzeba je mądrzej rozdawać - powiedział prezes NRL.

Minister poinformował, że budżet państwa na ten rok został przyjęty i rozpisany - i jego zdaniem - nie ma możliwości znalezienia kilku miliardów zł na to, żeby od jutra podwyższyć pensje pracowników medycznych. Podwyżki będą możliwe dopiero od 2007 roku. I na tym moja rola się kończy, rola ministra zdrowia. Jeżeli są tego typu żądania, to bardzo proszę, żeby były kierowane do innych osób w rządzie. Ja takimi pieniędzmi nie dysponuję- podkreślił.

W ocenie Radziwiłła, lekarze i pielęgniarki protestują nie tylko walcząc o swoje pieniądze, ale także o pieniądze dla pacjentów. Jest to dzień, kiedy powinniśmy być solidarni nie tylko wśród pracowników ochrony zdrowia, ale także z pacjentami. Bo wojujemy także o lepszą dostępność do świadczeń, do drogich leków, o skrócenie kolejek - powiedział prezes NRL.

Religa przypomniał, że jest obietnica ze strony rządu, że w 2007 roku pracownicy otrzymają podwyżkę pensji o 30%. To jest duża podwyżka i nakłady (łączne) na opiekę zdrowotną wzrosną o 15%. Takiego nagłego wzrostu nie było - zaznaczył. Dodał, że 10 maja w Sejmie przedstawi, jak dojść w ciągu 4-5 lat do postulowanych przez środowiska medycznych 6%. PKB nakładów na opiekę zdrowotną (obecnie 4,2% PKB).

Dodał, że zdaje sobie sprawę, iż Polska ma najniższe nakłady na opiekę zdrowotną w krajach Unii Europejskiej. W OECD zajmujemy przedostatnie miejsce, jesteśmy na szarym końcu, to jest sytuacja patologiczna i musimy ją zmienić. Będę dążyć, żeby w ciągu 7 lat podwoić te nakłady - podkreślił.

Odnosząc się do groźby eskalacji minister protestu powiedział, że jeśli są dwie strony, to muszą rozmawiać. Ale rozmowa polega na tym, że się słucha drugiej strony, bo jeżeli się tylko mówi to, co się chce powiedzieć samemu, nie słuchając drugiej strony, to nie jest rozmowa- podkreślił.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)