Rekordowo mało Polaków w Kościołach. Oto powód
W 2016 roku w niedzielnej eucharystii uczestniczyło tylko 36,7 proc. zadeklarowanych katolików. - Młodzi ludzie się podzielili. Wielu zaangażowało się w życie Kościoła na maksa, ale liczna grupa zupełnie się od niego odwróciła - mówi WP świecki ewangelizator, Krzysztof Sowiński. Jak dodaje, sam nawrócił się zaledwie 3 lata temu, kiedy nagle porzucił alkohol i narkotyki.
Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego opublikował wyniki badań z których wynika, że w Polsce więcej par decyduje się na ślub kościelny oraz chrzci się coraz więcej dzieci. Z drugiej strony, spadł odsetek osób uczestniczących w niedzielnej eucharystii: z 39,8 proc. w 2015 r. do 36,7 proc. w 2016. Do komunii świętej przystąpiło z kolei w tym okresie 16 proc. katolików, czyli o 1 proc. mniej niż w roku 2015. Jak wygląda to wśród ludzi młodych?
"Rodzice posyłają ich na msze, a potem sami nie żyją w zgodzie z tym, o czym tam mówiono"
- Część młodzieży odchodzi z Kościoła, bo nie ma odpowiednich wzorców, a chrześcijaństwo postrzega jako zwykłe gadanie bez konsekwencji. Rodzice posyłają ich na msze, a potem sami nie żyją w zgodzie z tym, o czym tam mówiono. Młodzi widzą hipokryzję, fałsz i brak chęci zmiany. Zbyt często brakuje więc młodym przełożenia tego co mówi Jezus, na życie codzienne i to, co obserwują dookoła - mówi w rozmowie z WP Krzysztof Sowiński ze wspólnoty uwielbienia "Głos Pana" w Skierniewicach.
Opracowanie "Annuarium Statisticum Ecclesiae in Polonia" Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego.
- Wiele osób chociaż chodziło do kościoła, stało tam bezmyślnie i myślało o czymś zupełnie innym, nie przeżywając tego, co się dzieje. Młodzi widzieli, że to wszystko odbywa się tylko na pokaz i jest oszustwem. W związku z tym się podzielili. Część zupełnie odwróciła się od Kościoła i przestała chodzić na msze święte. Inni z kolei zaangażowali się na maksa. To ci, którzy naprawdę spotkali Jezusa i traktują serio to, co dzieje się w niedzielę w Kościele. Widzimy masę takich ludzi. Chociaż ich rówieśnicy w gimnazjum czy liceum często się z nich śmieją, oni otwarcie mówią o Jezusie. Chcą żyć z Bogiem i mówią o tym głośno, ale nie zmuszają do tego innych, świadczą swoim zachowaniem, że da się żyć inaczej - podkreśla Sowiński.
"Od tamtej pory już nie ćpałem"
Młody mężczyzna podkreśla, że we mszy świętej powinno się widzieć osobiste spotkanie z Bogiem, ale jeszcze 3 lata temu, sam tego nie rozumiał. Brał narkotyki i nadużywał alkoholu. Co uważa o wynikach badań wskazujących, że frekwencja w kościołach stale spada? - Dla mnie to zapowiedź nadchodzącej ewangelizacji na szerszą skalę. Jako katolicy musimy świadczyć o Bogu w pracy, szkole i na ulicy. Nie tylko słowami, ale też czynami - ocenia i dodaje, że do niego również wyciągnięto kiedyś pomocną dłoń.
ZOBACZ WIDEO: Takiej frekwencji nikt się nie spodziewał. Ogromny sukces "Różańca do Granic"
- Mój kolega nawrócił się w gimnazjum. Zaczepiał mnie, zagadywał i dzwonił, bo jak większość mówiłem, że jestem wierzący, ale niepraktykujący. Ten proces oczywiście trwał bardzo długo. Byłem uwiązany grzechem, ale on cierpliwie nade mną pracował. Któregoś dnia, kiedy byłem już na totalnym dnie narkotyków i alkoholu, ale siedziałem spokojnie w pracy, nagle przyszedł do mnie Duch Święty. Poczułem ogromną miłość, na którą wcale nie muszę zasłużyć, tylko która po prostu jest. To było takie ciepło i chwila, kiedy przed oczami przeszły mi wszystkie moje grzechy. Po wielu latach poszedłem do spowiedzi generalnej. Od tamtej pory już się nie upijałem ani nie ćpałem - wspomina.
Co chciałby przekazać innym? Przede wszystkim podkreśla, że dzięki przyjmowaniu sakramentów i czytaniu Pisma Świętego, Bóg zaczął zmieniać jego życie. - To naprawdę ma sens. Jezus przemienia i sprawia, że stajesz się lepszym człowiekiem, a życie staje się pełne radości. Życie z Bogiem jest nieporównywalnie lepsze od życia w grzechach - zapewnia.