ŚwiatRekordowe koszty dziennikarskiej obsługi podróży Baracka Obamy do Azji

Rekordowe koszty dziennikarskiej obsługi podróży Baracka Obamy do Azji

Tylko około 50 korespondentów przy Białym Domu poleci w piątek z prezydentem Barackiem Obamą do Azji. Powodem nie jest nudny program wizyty, ale rekordowe koszty. Każdy uczestnik musi zapłacić 60 tys. USD za same przeloty wyczarterowanym dla prasy samolotem.

Rekordowe koszty dziennikarskiej obsługi podróży Baracka Obamy do Azji
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | KATHERINE TAYLOR

Nie są to koniec kosztów dla redakcji pragnących obsługiwać 9-dniową wizytę Obamy w Azji. Poza miejscem w wyczarterowanym samolocie, który będzie podążał za prezydenckim Air Force One, dochodzą opłaty hoteli, wyżywienia oraz wynajmowanych wspólnie przez dziennikarzy w hotelach pomieszczeń na sale prasowe do wspólnej pracy.

W sumie, jak obliczył dziennik "Washington Post", koszty wyniosą 70 tys. dolarów od osoby, co czyni tę podróż najdroższą w historii podróży korespondentów akredytowanych przy Białym Domu. To o jedną trzecią więcej niż cena obsługi podróży Obamy do Azji w 2012 roku.

Ilu chętnych?

Jak podało Stowarzyszenie Korespondentów przy Białym Domu (WHCA), które zajmuje się organizacją czarterów dla dziennikarzy, na podróż do Azji zapisało się dotychczas 51 dziennikarzy; to około dwa razy mniej niż zwykle. Z powodu wysokich kosztów mniejsze zespoły dziennikarzy wysyłają do Azji redakcje "New York Timesa", kilku telewizji, a także agencji prasowych. "Washington Post" też wyjątkowo wysyła tylko jednego dziennikarza.

Z drugiej strony, im mniej osób na pokładzie wyczarterowanego dla prasy samolotu, tym koszty dla tych, którzy lecą, są wyższe. - To błędne koło - zaznaczył w artykule opublikowanym w "US News & World Report" były przewodniczący WHCA Ken Walsh.

Problem kosztów to nie nowość

Ogromne koszty obsługiwania podróży prezydenta USA nie są nowym problemem. Ale od kilku lat, wraz z kryzysem i coraz trudniejszą sytuacją na rynku zwłaszcza tradycyjnych mediów, wiele redakcji w poszukiwaniu oszczędności zaczęło ograniczać liczę dziennikarzy wysyłanych z głową państwa, przede wszystkim w długie i kosztowne podróże zagraniczne. Coraz więcej redakcji wykorzystuje lokalnych dziennikarzy; niektóre każą swym korespondentom latać regularnymi liniami lotniczymi, które są tańsze. Ale to oznacza brak przywileju latania bezpośrednio z prezydentem USA i stratę mnóstwa czasu na podróże.

"WP" przyznał, że mniejsza liczba korespondentów obsługujących wizytę w Azji może odzwierciedlać mniejsze zainteresowanie Obamą, zwłaszcza że wizyta odbywa się już po wtorkowych wyborach do Kongresu. Z drugiej strony dziennik podkreśla, że program jest bardzo atrakcyjny. Obama złoży wizytę państwową w Chinach, gdzie m.in. weźmie udział w szczycie APEC (Wspólnota Gospodarcza Azji i Pacyfiku) w Pekinie, a także odwiedzi Birmę, gdzie odbędzie się Szczyt Azji Wschodniej (EAS).

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)