PolskaRekonstruują kobietom piersi po operacji

Rekonstruują kobietom piersi po operacji

Tatiana Muszkowska cieszy się, że jest już po udanej operacji wszczepienia implantu piersi. Chociaż nosi jeszcze gorset, czyli specjalny opatrunek, wie, że to była szczęśliwa decyzja. - Czuję się kobietą, znowu mam dwie piersi - podkreśla pani Tatiana.

09.07.2010 | aktual.: 09.07.2010 11:19

Pani Muszkowska urodziła się na Białorusi, w polskiej rodzinie. Dwa lata temu przyjechała z mężem i córką w ramach repatriacji do Legnicy.

- W Mińsku, gdzie mieszkałam, często robiłam badania profilaktyczne - wspomina pani Tatiana. - Zapewniano mnie, że wszystko jest w porządku.

Gdy zamieszkała w Legnicy, zaczęły się problemy . - Zrobiłam badania i dowiedziałam, że mam raka - wspomina. - Doktor Bojarowski miło mnie przyjął i zaproponował rekonstrukcję piersi. Zgodziłam się, bo chcę się czuć kobietą.

Operację usunięcia chorej tkanki wykonano w połowie czerwca tego roku. Dwa tygodnie później wszczepiono kobiecie implant. Rokowania są bardzo obiecujące. Pani Tatiana czuje się dobrze. Rany pooperacyjne goją się znakomicie. Tomasz Bojarowski, ordynator oddziału chirurgii onkologicznej, nie chce spekulować, ile kobiet może zostać w podobny sposób zoperowanych. - Każda pacjentka musi podjąć decyzję indywidualnie, a nie wszystkie chcą przejść taką operację - mówi.

Koszt silikonowego implantu to około 1300 zł. Zabieg wyceniono na 8 tys. zł. Refunduje to Narodowy Fundusz Zdrowia. Legniccy chirurdzy już planują bardziej skomplikowane operacje.
- Zrekonstruujemy piersi z materiału własnego pacjentki, czyli ze skóry pobranej z pleców lub brzucha - tłumaczy ordynator Bojarowski. - To jest szansa dla pań, które przeszły operację usunięcia piersi przed laty.

Legniczanka Alina Jurczak, amazonka od 20 lat, działaczka Ruchu Europadonna, przypomina, że nie wszystkie kobiety chcą poddać się takiej operacji. - Ale to, że w Legnicy są wykonywane, trzeba nagłaśniać - mówi. - Młode kobiety są takimi zabiegami najbardziej zainteresowane.
Według doktora Bojarows-kiego, po operacji blizn nie widać i panie mogą wyjść w bikini na plażę. To poprawia komfort życia. - Niestety, nie wszystkim da się zrekonstruować pierś - dodaje doktor. - Są też przeciwskazania onkologiczne.

Legnicka onkologia powstała przed pięciu laty. Obecnie wykonuje się około 800 operacji. Początkowo tylko u 10 procent kobiet udawało się uratować pierś. Teraz jest to 30 procent.

Z Inką Weksler, terapeutką i szefową poradni psychoonkologicznej w Kamiennej Górze, rozmawia Zygmunt Mułek

Czy po amputacji piersi kobiety chcą kolejnej operacji - jej rekonstrukcji, czy wstawienia implantu?
To bardzo indywidualna sprawa. Kobiety starsze często nie chcą tego. Mawiają: "A po co mi druga pierś?". Natomiast młodsze bardziej tego pragną.

Dlaczego tak się dzieje?
Przecież rekonstrukcja czy wstawienie implantu wiąże się z kolejną operacją. A to oznacza też ból, cierpienie. Bo druga pierś, poza życiem erotycznym i karmieniem, jest nie za bardzo potrzebna. Jest przecież wiele kobiet z płaskim biustem. Ale z drugiej strony bardzo ważny jest poziom akceptacji własnej czy partnera. To bardzo trudne wybory. A proces pogodzenia się z kalectwem jest długi.

Czy, według Pani, kobietom potrzebne są takie operacje?
Tak. To również profilaktyka. Wiedząc, że po ciężkiej operacji usunięcia piersi mają szansę na jej rekonstrukcję, chętniej chodzą na badania profilaktyczne. Wiele kobiet wyobraża sobie bowiem, że po takiej operacji będą niepełnosprawne i okaleczone. Będą kobietami niepełnowartościowymi. Gdy mają możliwość wszczepienia implantu, te ich obawy są znacznie mniejsze. Ale powtarzam: zabieg amputacji piersi wcale nie musi wpływać na zmniejszenie poczucia kobiecości.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)