Rejestrują własne przestępstwa i wrzucają do "sieci"
"Jestem hardkorem" - to hasło łączy ludzi, którzy decydują się na niebezpieczne zachowania, które nagrywają, a filmy umieszczają w internecie. "Rzeczpospolita" pisze, że takie ekscesy mają miliony widzów, wśród nich policjantów, którzy monitorują sieć i namierzają tych, którzy łamią prawo.
Gazeta wyjaśnia, że w internecie jest wiele filmów, których uczestnicy między innymi skaczą na główkę do pustego basenu, wyskakują z pędzącego pociągu, wspinają się na słup wysokiego napięcia lub wdrapują się na ściany budynków bez żadnego zabezpieczenia. Dziennik dodaje, że im film dziwaczniejszy i pokazujący większe niebezpieczeństwo, tym ma większą oglądalność.
Zdaniem "Rzeczpospolitej", autorzy "hardkorowych" filmów w pogoni za popularnością oprócz narażania własnego zdrowia i życia coraz częściej łamią prawo. Gazeta wyjaśnia, że autorzy takich filmów często nie wiedzą, że w internecie nie są anonimowi.
Dzięki monitorowaniu sieci policjanci zatrzymali między innymi mężczyznę, który na motorze pędził z olbrzymią prędkością pod prąd autostradą. W ten sposób także wpadli trzej ochroniarze, którzy pobili we Wrocławiu młodego mężczyznę. Dzięki internetowi udało się także ująć pracownika warszawskiego metra i jego dwóch kolegów, którzy dla zabawy zatrzymywali pociągi na trasie Warszawa - Łódź. Znaleziono też nastolatka, który sfilmował młodszego brata znęcającego się nad kotem.