Regent Nepalu: masakra w pałacu to "nieszczęśliwy wypadek"
Regent Nepalu, książę Gyanendra, oświadczył, że piątkowa strzelanina, w której zginął król Birendra i 7 członków jego rodziny, była nieszczęśliwym wypadkiem.
03.06.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Według wcześniejszych informacji, członków rodziny królewskiej zastrzelił następca tronu, książę Dipendra, który następnie chciał popełnić samobójstwo i został ciężko ranny.
Wydane przez regenta oświadczenie głosi, że tragedię spowodowała seria, wystrzelona przypadkowo z broni automatycznej. Członkowie rodziny królewskiej zostali ciężko ranni i zmarli w szpitalu. Oświadczenie nie podaje, kto trzymał broń, z której strzelano.
W momencie tragedii księcia Gyanendry, młodszego brata zabitego króla, nie było w pałacu. Nepalski minister spraw wewnętrznych Ram Czandra Poudel powiedział w sobotę, że to następca tronu zastrzelił swoich rodziców i sześcioro innych członków rodziny królewskiej, po czym próbował popełnić samobójstwo. Do strzelaniny miało dojść podczas kłótni rodzinnej, gdy król i królowa nie zgodzili się, by następca tronu poślubił kobietę, którą kocha. Jednak później minister przyznał, że władze nie znają dokładnych okoliczności tragedii.
Następca tronu, książę Dipendra, znajduje się w szpitalu w stanie śmierci klinicznej.
Wersja o "przypadkowych" strzałach z broni automatycznej nie trafia Nepalczykom do przekonania -setki ludzi demonstrowały w niedzielę w Katmandu, domagając się prawdy.
Przedstawiciele władz i dworu królewskiego powtarzali w niedzielę - ale tylko prywatnie, zastrzegając sobie anonimowość - że strzelał Dipendra, ale oficjalnie nikt nie odważył się tego powiedzieć.
Jako król, ciężko ranny Dipendra stoi ponad wszelka krytyką. Konstytucja nepalska wyraźnie stanowi, że "w żadnym sądzie nie wolno zadawać żadnych pytań, dotyczących jakiegokolwiek aktu Jego Królewskiej Wysokości". Nawet parlamentowi nie wolno zajmować się sprawami rodziny królewskiej.
((kor)