PolskaRedukcje w gdańskiej oświacie

Redukcje w gdańskiej oświacie

Skandal! Waldemar Nocny, wiceprezydent Gdańska i Krzysztof Mincewicz, dyrektor Wydziału Edukacji i Sportu UM spotkali się w piątek ze związkami zawodowymi, by skonsultować redukcje ponad 100 etatów w gdańskich szkołach.

03.11.2003 07:44

Spotkania tego mogłoby w zasadzie wcale nie być. Dlaczego? Ponieważ do zatwierdzenia wszystkich zwolnień zmuszono dyrektorów szkół... dzień wcześniej.

- W ten sposób nie mogliśmy wynegocjować mniejszych zwolnień. Pominięto nas, chociaż mogliśmy pomóc nauczycielom - mówi zbulwersowana Hanna Minkiewicz, wiceprzewodnicząca Komisji Międzyzakładowej Pracowników Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność". - Poza tym dyrektorzy placówek zostali postawieni przed faktem dokonanym! Dostali gotowy druk, który musieli podpisać.

Do zebrania dyrektorów, na którym musieli podpisać aneksy zmieniające stan zatrudnienia w ich placówkach, doszło w czwartek w Gimnazjum nr 2. Zatwierdzono ponad sto zwolnień pracowników szkolnej administracji i obsługi. O tym, że w błyskawicznym tempie, na kolanach i parapetach będą musieli podpisywać dokumenty, wielu dyrektorów dowiedziało się zaledwie kilka godzin wcześniej. Na jaw wyszedł wówczas również fakt, że w części szkół trzeba będzie zwolnić nie jednego, a aż pięciu pracowników.

- Urząd nie liczy się ze związkami, które są po to, żeby nam pomóc - powiedział nam jeden z dyrektorów. - To podstęp i skandal!

Na czwartkowym zebraniu w Gimnazjum nr 2 było gorąco. Dyrektorzy otrzymali polecenie stawienia się wraz z pieczątkami szkoły. Regina Białousów, zastępca dyrektora Wydziału Edukacji i Sportu poinformowała, o ile etatów zmniejszy się zatrudnienie w poszczególnych szkołach. Niektórzy dyrektorzy dowiedzieli się, że będą musieli obciąć więcej niż jeden etat. Nie było czasu na żadne dyskusje. Na parapetach i na kolanach podpisywali aneksy do arkusza organizacyjnego. Nie kryli zdenerwowania. Dla wielu z nich te informacje były jak grom z jasnego nieba.

- Dziś rano dowiedziałam się o tym spotkaniu, wcześniej nic o nim nie wiedziałam - mówiła nam dyrektorka jednej ze szkół.

- W mojej szkole jest basen, budowano go wiele lat z miejskich pieniędzy. Zgodnie z tym, co dziś usłyszałam, powinnam zwolnić ratownika i zamknąć basen - mówi jedna z dyrektorek.

Na czwartkowym zebraniu zlikwidowano ponad sto etatów. W piątek odbyło się kolejne spotkanie. Waledmar Nocny, wiceprezydent Gdańska i Krzysztof Mincewicz, dyrektor Wydziału Edukacji i Sportu, poinformowali przedstawicieli Związku Nauczycielstwa Polskiego i Komisji Międzyzakładowej Pracowników Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" o redukcjach. Członkowie obu związków twierdzą, że to skandal, by w aurze takiego pośpiechu decydować o zwolnieniach.

- Władze stosują działania wyprzedzające, nie ma jakiejkolwiek możliwości konsultacji - mówi Teresa Tyl, prezes.

Po to się jest dyrektorem

Rozmowa z Waldemarem Nocnym, wiceprezydentem Gdańska

- Dlaczego najpierw się zmusza dyrektorów do podpisania zwolnień, a potem o wszystkim informuje związki zawodowe?

- Związki zawodowe wiedziały o czwartkowym zebraniu. Mogły wcześniej zareagować.

- Przedstawiciele ZNP i "Solidarności" twierdzą, że o niczym nie wiedzieli. Zarzucają władzom miasta, że odebrano im prawo negocjacji w sprawie redukcji zatrudnień. Że postawiono ich, jak i dyrektorów, przed faktem dokonanym. Ich zdaniem, ten pośpiech był celowy...

- Dyrektorzy szkół mieli tydzień, by przeanalizować strukturę swojego zatrudnienia. Przy dokonywaniu jakichkolwiek zmian związki zawodowe również powinny o tym wiedzieć. Prawda jest taka, że dyrektorzy trochę spóźnili się z tymi analizami. A to że związki twierdzą, że o niczym nie wiedziały, znaczy, że dyrektorzy ich o tym nie informowali. Ze zmianami musieliśmy się bardzo śpieszyć, bo redukcje obowiązują od 1 listopada. Nie widzę w tym nic dziwnego.

- Dyrektorzy mówią, że nie mają kogo zwalniać, już dokonali restrykcyjnych cięć w zatrudnieniu.

- Z układu zbiorowego wynika co innego. A zresztą ja nie mówię, że dyrektor ma zwolnić 5 osób. Ma on prawo dokonać cząstkowej redukcji etatów. Jeśli dany etat jest rzeczywiście potrzebny i dyrektor nas do tego przekona, to oczywiście zostanie on zachowany.

- Dyrektor jednej z gdańskich szkół ma na terenie swojej placówki basen. Teraz będzie musiał zwolnić ratownika...

- Musi przekonać dyrektora wydziału, że ten etat jest potrzebny. A zresztą jest dyrektorem, za to ma dodatek funkcyjny, żeby myśleć jak z tej sytuacji wybrnąć, żeby nie naruszać struktury określonej przez układ zbiorowy.

- Dlaczego w niektórych szkołach zlikwidowanych zostanie 5 etatów?

- Dyrektorzy części placówek zatrudniają więcej pracowników niż to przewiduje układ zbiorowy. A więc w jakiś sposób nadwerężyli przepisy. Z ministerstwa otrzymaliśmy ograniczone środki, a wielu nauczycieli w tym roku awansowało. Po prostu gdzieś musimy znaleźć dla nich środki. Prawem dyrektora są zmiany w zatrudnieniu, zawsze może ich dokonywać, zatwierdzone arkusze organizacyjne nie są sztywne.

Agnieszka Kamińska

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)