Reaktor i dwie torpedy z głowicami atomowymi. Rosjanie zbadają niezwykły wrak
Rosyjscy badacze są w drodze do miejsca, w którym 32 lata temu zatonął Komsomolec, okręt podwodny o napędzie atomowym. Eksperci ds. promieniowania przyznają, że obiekt jest "potencjalnie niebezpieczny".
Ekspedycja badawcza wyruszyła z rosyjskiego Archangielska. Do miejsca zatonięcia okrętu na Morzu Norweskim dotrze w piątek wieczorem.
Naukowcy sprawdzą stan środowiska naturalnego w rejonie wraku oraz pobiorą próbki wody na różnej głębokości i osadów dennych.
Członkami ekspedycji są eksperci ds. promieniowania i specjaliści urzędu Rosgidromiet, zajmujący się monitorowaniem promieniowania.
Zobacz też: Polski Ład. Rzecznik rządu broni reformy podatkowej: pracujemy nad mechanizmem osłonowym
Według służb prasowych tej instytucji Komsomolec jest obiektem "potencjalnie niebezpiecznym".
Potężny okręt na dnie Morza Norweskiego
Do zatonięcia okrętu Komsomolec doszło ponad 32 lata temu, 7 kwietnia 1989 roku. Jednostka uległa pożarowi i serii eksplozji. W efekcie katastrofy śmierć poniosło 39 członków załogi.
Z dostępnych danych wynika, że spoczywa na głębokości 1680 metrów, a na jego pokładzie znajduje się reaktor i dwie torpedy z głowicami atomowymi.
Pojawiają się obawy, że o możliwe w przyszłości skażenie środowiska naturalnego.
Wyprawy na miejsce zatonięcia jednostki organizowano już od 1989 roku. W 1993 roku uznano, że wrak nie kwalifikuje się do wydobycia, jego konserwację przeprowadzono w 1995 roku. Kolejne ekspedycje badały okręt w 1998 i 2007 roku. W 2019 roku wspólna ekspedycja norwesko-rosyjska wykryła niewielkie wycieki radioaktywnego cezu-137.