Reakcje po publikacji raportu KE
Wszystko jest jeszcze do nadrobienia - zapewnił premier Leszek Miller komentując krytyczny raport Komisji Europejskiej o stanie przygotowań Polski do członkostwa w UE. W podobnym tonie wypowiadała się minister ds. europejskich Danuta Huebner, podczas gdy politycy opozycji obwiniają rząd za poważne zaległości, które wytknęła Polsce Komisja.
05.11.2003 | aktual.: 05.11.2003 20:32
Raport KE, opublikowany w Brukseli, wskazuje na opóźnienia Polski w przygotowaniach do członkostwa w dziewięciu dziedzinach, szczególnie w przygotowaniu do odbioru dopłat dla rolników i w dostosowaniu producentów mięsa, mleka i ryb do norm sanitarnych UE. Bardzo krytycznie oceniono w nim także opóźnienia w dostosowaniu polityki rybołówczej oraz programów nauczania umożliwiających uznanie w innych państwach UE kwalifikacji polskich lekarzy, dentystów, pielęgniarek, położnych i architektów.
"Proszę się nie niepokoić"
"Mamy jeszcze kilka miesięcy do 1 maja 2004 roku, wykorzystamy je do nadrobienia zaległości w przygotowaniach do członkostwa w Unii Europejskiej" - zapewnił szef rządu dziennikarzy. "Proszę się nie niepokoić" - dodał.
Według premiera, w raporcie są fragmenty, "które muszą być przedmiotem bardzo energicznych działań". "Kilkakrotnie w ostatnich latach negocjacji było tak, że byliśmy zapóźnieni w negocjacjach. Dwa lata temu byliśmy na ostatnim miejscu, jeśli chodzi o tempo zamykania rozdziałów (negocjacyjnych) i te zaległości zostały znakomicie nadrobione. Tak będzie teraz" - oświadczył.
Huebner nie jest zaskoczona
Minister ds. europejskich Danuta Huebner nie jest zaskoczona raportem, który - jak wyjaśniła - ma charakter techniczny i jest "inwentaryzacją" zadań, jakie należy wykonać w ramach przygotowań do członkostwa w UE. "Wszystko mamy w programie przygotowań do członkostwa w UE i wszystko zostanie zrealizowane, bo jest to w interesie Polski" - powiedziała. Dodała, że 95-97% spraw mamy już za sobą, lecz na koniec zostały sprawy niezwykle ważne dla jakości naszego członkostwa w UE.
Zdaniem Huebner, "nie powinno być obaw", że nie zdążymy z uruchomieniem na czas systemu IACS koniecznego do rozdziału dopłat bezpośrednich dla rolników. Przyznała, że w tej sprawie na pewno nie ma żadnej "rezerwy czasowej", która pozwoli na nadrobienie czegoś, co się nie powiedzie.
IACS zostanie przygotowany na czas
Także minister rolnictwa Wojciech Olejniczak zapewnił w Brukseli, że IACS zostanie przygotowany na czas. Według ministra, od czasu kiedy objął stanowisko, przed trzema miesiącami, w ustanawianiu systemu walki z BSE nastąpił w Polsce wyraźny postęp, podobnie jak w przygotowaniu przez rząd ustaw weterynaryjnych, których brak wytknęła Polsce Komisja.
Raport nie jest po to, by wstawiać stopnie
Szef Przedstawicielstwa KE w Polsce Bruno Dethomas zapewnił natomiast, że raport nie jest po to, by wstawiać stopnie krajom przystępującym, ani je klasyfikować. "Jest to robione tylko po to, żeby pokazać, co jeszcze jest do zrobienia, żeby Polska mogła jak najwięcej skorzystać na wejściu do Unii" - przekonywał.
Szef sejmowej komisji europejskiej Józef Oleksy (SLD) uważa, że ocena KE ma na celu "zmobilizowanie i pomoc Polsce" w przygotowaniach do członkostwa w UE. Także w ocenie sekretarza stanu w Kancelarii Prezydenta Dariusza Szymczychy, raport KE jest mobilizujący, a zarazem "rzeczowy, bezstronny, uczciwy".
Zaniedbania są winą rządu
Zyta Gilowska (PO) oceniła, że poważne zaniedbania w rolnictwie i wdrażaniu systemu IACS są ewidentną winą rządu, premiera i ministra rolnictwa, "gdyż to oni wprowadzali zmiany we władzach Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa i oni odpowiadają za zaistniały tam bałagan".
Podobnego zdania jest Kazimierz Michał Ujazdowski (PiS). Podejrzewa on też, że "język, jakim spisany został raport, wynikać może ze stanowczej postawy Polski w obronie tego, co wywalczone zostało w Nicei".
O zaniedbania i zaniechania oskarża rząd prezes PSL Jarosław Kalinowski. Jego zdaniem, po wyjściu PSL z koalicji rządzącej nadszedł "okres zły, a nawet dramatyczny dla wdrożenia systemu zarządzania dopłatami dla rolników".
Unia będzie robić wszystko, abyśmy dostali jak najmniej
Natomiast szef Samoobrony Andrzej Lepper winą za zły stan przygotowań Polski do wejścia do UE obarcza nie tylko obecny, ale i wszystkie poprzednie polskie rządy. Jego zdaniem, Unia będzie robić wszystko, abyśmy dostali jak najmniej, gdyż sama przeżywa kryzys finansowy. Natomiast w opinii liderów LPR, głównym powodem krytycznej oceny KE są błędy popełnione w trakcie negocjacji akcesyjnych z UE.
Błędy negocjacyjne powodem krytyki w raporcie
W opinii liderów Ligi Polskich Rodzin, błędy popełnione w trakcie negocjacji akcesyjnych z Unią Europejską są głównym powodem krytyki zawartej w raporcie KE. Wiceszef klubu LPR Roman Giertych uważa, że "ci, którzy dopuścili się tak rażących błędów w negocjacjach", nie powinni być polskimi kandydatami na stanowisko komisarza w Komisji Europejskiej.
Raport należy traktować spokojnie
Były główny negocjator Polski z UE Jan Kułakowski uważa, że wszystkie sprawy poruszone w raporcie KE należy traktować spokojnie, do niektórych trzeba się "bardzo ostro zabrać", a pozostałych nie należy lekceważyć, ale też nie przeceniać ich wagi.
Zła ocena stanu polskich przygotowań do członkostwa w Unii Europejskiej nie zaskakuje szefowej Instytutu Spraw Publicznych prof. Leny Kolarskiej-Bobińskiej. "Smutne jest to, że wiemy, jakie są problemy, ale nie mamy dość woli politycznej, siły i chęci by je rozwiązywać" - powiedziała profesor.
Tegoroczny raport jest szóstym i ostatnim raportem monitorującym przygotowanie krajów przystępujących do UE. W czwartek na temat raportu będzie dyskutowała Rada Gabinetowa pod przewodnictwem prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.