PolskaReakcja będzie "ostra i asymetryczna". Białoruskie MSZ o nowych sankcjach

Reakcja będzie "ostra i asymetryczna". Białoruskie MSZ o nowych sankcjach

Ministerstwo Spraw Zagranicznych Białorusi wydało komunikat w sprawie nowych sankcji uchwalonych w czwartek przez Unię Europejską. Wynika z niego, że reakcja na działania UE ma być "ostra, asymetryczna, lecz adekwatna".

Reakcja będzie "ostra i asymetryczna". Białoruskie MSZ o nowych sankcjach
Reakcja będzie "ostra i asymetryczna". Białoruskie MSZ o nowych sankcjach
Źródło zdjęć: © Getty Images | Mikhail Svetlov

02.12.2021 21:15

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

"Wyłącznie w charakterze odpowiedzi, tak jak zapowiadaliśmy, zastosujemy środki ostre, asymetryczne, lecz adekwatne" - czytamy w komunikacie białoruskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

W ocenie reżimu środki podjęte przez Unię Europejską są szkodliwe i nie mają żadnych perspektyw. Zdaniem białoruskiego MSZ jedynym celem nowych sankcji jest "ekonomiczne zaduszenie" Białorusi i "maksymalne pogorszenie życia Białorusinów".

Co uchwaliła Unia Europejska?

W odpowiedzi na wywołany przez reżim Alaksandra Łukaszenki kryzys migracyjny na wschodnich granicach Unii Europejskiej, uchwalone zostały nowe sankcje uderzające w rząd w Mińsku. Restrykcje polegają na zakazie wjazdu do UE i zamrożeniu aktywów. Sankcje obejmują 17 osób i 11 podmiotów zaangażowanych w represje wobec społeczeństwa obywatelskiego i sprowadzanie migrantów na Białoruś. Dotyczą m.in. linii lotniczych Belavia oraz zakładów chemicznych i petrochemicznych.

Poza Unią Europejską, nowe sankcje na Białoruś nałożyły również Wielka Brytania, Kanada i USA. "Najnowszym przykładem lekceważenia przez Łukaszenkę norm międzynarodowych jest bezduszny przemyt migrantów do krajów UE. Dzisiejsze działania obciążają za to kosztami reżim Łukaszenki dzięki jednemu z najszerszych dotychczas pakietów sankcji związanych z Białorusią" - napisał na Twitterze amerykański sekretarz stanu Anthony Blinken.

Źródło: PAP/Justyna Prus

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (524)