Ratyfikacja Traktatu o rozszerzeniu UE lada moment
Francuskie Zgromadzenie Narodowe (izba niższa parlamentu) ma wieczorem ratyfikować Traktat o rozszerzeniu Unii Europejskiej. Przewiduje się, że ogromna większość deputowanych głosować będzie za przyjęciem dziesięciu nowych państw, wśród nich Polski. Przewiduje się też, że około dwudziestu deputowanych może wstrzymać się od głosu, a przeciwko głosować chce dwóch.
25.11.2003 | aktual.: 25.11.2003 12:16
Dwóch przywódców tak zwanych "prądów mniejszościowych" Partii Socjalistycznej, którzy zapowiedzieli wstrzymanie się od głosu, pociągnąć może za sobą około piętnastu deputowanych ze swego stronnictwa.
Francuscy komentatorzy podkreślają, że jest to odzwierciedlenie wewnętrznych sporów w Partii Socjalistycznej, która po zeszłorocznych klęskach wyborczych nie potrafi podnieść się organizacyjnie ani przyjąć jednoznacznego stanowiska w jakichkolwiek kwestiach politycznych.
Przez odmawiających ratyfikacji socjalistów przemawia zarówno niechęć do rozszerzenia Unii na kraje Europy Środkowo-Wschodniej, jak i antypatia wobec zbyt liberalnego dla nich projektu instytucji europejskich.
Były socjalistyczny minister Henri Emmanuelli uznał debatę ratyfikacyjną za "pantomimę", gdyż, jak twierdzi, "wzywa się nas do wyrażenia opinii w przesądzonej już sprawie". Jest on zwolennikiem ratyfikacji rozszerzenia poprzez referendum i poprzedzenia go reformą instytucjonalną Unii. Przypomina też strategię byłego prezydenta Francois Mitterranda, który uważał, że Unia przed rozszerzeniem wymaga pogłębienia.
Przywódca bardzo lewicowego prądu socjalistycznego Arnaud Montebourg powiedział, że "kalendarz rozszerzenia jest wybitnie szachrajski", gdyż rozszerza się Unię bez przystosowania jej instytucji do funkcjonowania w rozszerzonym gronie. Montebourg prowadził w ubiegłym roku kampanię na rzecz odrzucenia rozszerzenia w referendum. Posługiwał się w niej argumentami antypolskimi.
Komuniści, krytykując traktat rozszerzeniowy oraz projekt konstytucji, postanowili głosować za ratyfikacją, ale jeden ich poseł do ostatniej chwili zapowiadał, że powie "nie". Na prawicy, przywódca antyeuropejskiego Ruchu dla Francji Philippe de Villiers wniesie trzy zastrzeżenia proceduralne. Zapowiedział, że będzie przemawiać przez dwie godziny. Główny jego zarzut jest tylko pozornie formalny - przed ratyfikacją parlament powinien wypowiedzieć się w sprawie projektu konstytucji europejskiej.
Za rozszerzeniem głosować będą nawet najwięksi eurosceptycy z prawicowej partii prezydenckiej Unia na Rzecz Ruchu Ludowego. W obradach Zgromadzenia Narodowego uczestniczyć mają premier i minister spraw zagranicznych.
Francuskie media szeroko informują o debacie parlamentarnej. Dziennik "Liberation" aż cztery artykuły poświęca różnym aspektom rozszerzenia. Główny tytuł - "Francja robi w gacie". Według przychylnej rozszerzeniu gazecie, Francuzi najbardziej w Europie obawiają się Unii w dwudziestkę piątkę, a ich lęki są mniej lub bardziej usprawiedliwione. Głównie mniej - twierdzi autor artykułu "Europa coraz szersza, wątpliwości coraz większe". (iza)