Ratownicy mówią o pladze. "10 minut i człowiek może już nie żyć"
Osy stanowią coraz większy problem. Mazurskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe przyznaje, że wyjazdów do użądlonych osób jest znacznie więcej niż przed rokiem. Podobna sytuacja ma miejsce na SOR-ach. - To jest coś dziwnego, na Mazurach mamy większy kłopot z osami niż z komarami - twierdzi Grzegorz Piwowarczyk, koordynator Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Iławie.
20.08.2023 | aktual.: 20.08.2023 10:46
O zwiększonej aktywności os w połowie sierpnia alarmowali czytelnicy Wirtualnej Polski. "Ledwo kubek z kawą człowiek postawił na tarasie z nadzieją, że ciepłą wypije, a już cztery osy są obok. Nie mija pięć minut i kolejne. Masakra! O co chodzi z tymi osami? - żaliła się Aleksandra, czytelniczka Wirtualnej Polski.
Eksperci, z którymi wówczas rozmawialiśmy twierdzili, że w Polsce nie ma plagi os, a ich zwiększona populacja wynika z cyklu życiowego. Wynika to z tego, że w sierpniu więcej os opuszcza swoje gniazda, ponieważ samice przestają składać jaja i nie potrzeba robotnic do opieki nad potomstwem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Naukowcy jedno, ale statystyki wydają się mówić coś innego. Ratownicy z Mazur w rozmowie z WP mówią, że przypadków użądleń jest coraz więcej.
- Od dwóch tygodni mamy po kilka interwencji dziennie i to zarówno na wodzie, jak i wobec osób wypoczywających nad wodą. Poprzednie lata były o wiele spokojniejsze - twierdzi Tomasz Kurowicki z Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Jedną z ostatnich interwencji MOPR była pomoc sternikowi, który został pogryziony przez osę podczas przerwy obiadowej. Mężczyzna wymagał pomocy ratowników, którzy musieli mu podać środek odczulający, ponieważ miał trudności w oddychaniu, a w miejscu użądlenia powstała opuchlizna.
- Mamy też przypadki, gdy dochodzi do bardzo silnej reakcji alergicznej i pojawiają się zaburzenia świadomości lub zasłabnięcia. Wówczas pomagamy poszkodowanym wydostać się z łódki na brzeg i przekazujemy taką osobę do karetki wodnej lub kołowej w celu dalszego leczenia - wymienia Kurowicki.
Doznał wstrząsu po użądleniu. Musieli go reanimować
Na problem z osami zwracają uwagę też lekarze ze Szpitalnych Oddziałów Ratunkowych. - Na Mazurach mamy większy kłopot niż z komarami - słyszymy. Na SOR-ze w Iławie w ciągu doby zgłasza się nawet do kilkunastu użądlonych pacjentów. - Połowa z nich nie wymaga specjalistycznej interwencji, ale każdemu staramy się pomóc jak możemy - wymienia koordynator Grzegorz Piwowarczyk
Jak dodaje, natychmiastowej pomocy wymagają zawsze osoby, które są uczulone lub te, którym osa wpadła do jamy ustnej. - Pracuję w zawodzie już 20 lat i wiele widziałem. Osy żądlą zarówno dzieci jak i dorosłych. Mieliśmy pana, który był uczulony. W wyniku wstrząsu anafilaktycznego doszło u niego do zatrzymania krążenia. Musieliśmy go reanimować. Nie wiem, jaki był jego dalszy los, bo po przywróceniu funkcji życiowych przekazaliśmy go do innego szpitala - dodaje Piwowarczyk.
Jak uchronić się przed użądleniem?
Warto pamiętać, że osy nie polują na ludzi. One polują na drobne owady i atakują wyłącznie w obronie własnego gniazda, lub kiedy sami je zaczepimy i rozwścieczymy. Mogą być groźne dla człowieka, ale tylko wtedy, gdy ktoś jest uczulony na ich jad. W pozostałych przypadkach użądlenie raczej kończy się niewielkim bólem.
Jak uchronić się przed użądleniem? Przede wszystkim należy wiedzieć, że te owady przyciągają słodkie zapachy, nie tylko jedzenia - ale też perfum. Oprócz tego przyciągają je jasne i jaskrawe kolory - chociażby biały, pomarańczowy czy żółty oraz kwiatowe wzory.
Domowa metoda na osy, pszczoły i szerszenie jest na szczęście bardzo prosta. Wystarczy skorzystać z zapachów, za którymi te owady nie przepadają - płoszy je chociażby majeranek, tymianek, mięta czy bazylia. Na początek wystarczy więc posiać te zioła w ogrodzie, na balkonie lub na parapecie, a bardzo prawdopodobne, że intruzi będą trzymać się z daleka.
- Nie ma 100-procentowo skutecznego środka odstraszającego osy. Można oczywiście stosować repelenty, ale nie działają one tak samo jak na komary - mówi immunolog dr Paweł Grzesiowski.
Co robić po użądleniu przez osę?
Dr Grzesiowski radzi, aby najpierw obejrzeć miejsce użądlenia. Powinniśmy sprawdzić czy znajduje się w nim żądło. Jeżeli zostało na naszej skórze - trzeba je jak najszybciej usunąć. W przypadku, gdy nie mamy przy sobie pęsety, można to zrobić nawet paznokciami.
Kolejnym krokiem jest zrobienie zimnego okładu. Jeżeli nie mamy specjalnego żelu lub lodu, możemy użyć wody. - Niska temperatura zwalnia przepływ krwi i uszkodzenie tkanki przez jad. To jest bardzo ważne, żeby nie dopuścić do dużego odczynu po użądleniu - wymienia Grzesiowski.
Miejsce użądlenia powinniśmy też posmarować środkiem przeciwzapalnym. Gdy nie mamy leków, możemy użyć cytryny, cebuli lub okładu z octu. - To są domowe metody, ale oparte na wiedzy medycznej. Hamują reakcje zapalne i zmniejszają wyrzut cytokin, które powodują obrzęk, ból i zaczerwienienie - tłumaczy immunolog.
W przypadku, gdy kręci nam się w głowie, robi nam się słabo, pojawia się wysypka na ciele lub duże zaczerwienienie, powinniśmy jak najszybciej wezwać pomoc.
- Osoba uczulona na jad powinna zawsze mieć przy sobie leki przeciwuczuleniowe. Adrenalinę powinien posiadać każdy, kto miał wcześniej ciężkie reakcje alergiczne po ukąszeniach lub przeszedł wstrząs anafilaktyczny. W tych przypadkach często nie ma czasu na wezwanie karetki, bo w ciągu 10 minut człowiek może już nie żyć. Mieliśmy już w tym roku takie przypadki - podsumowuje Grzesiowski.
Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski