Raport o Smoleńsku - "zdaję sobie sprawę, jest ryzyko"
Komisja badająca katastrofę smoleńską działa tak szybko, jak może; zdaje sobie sprawę, że im bliżej wyborów, tym większe ryzyko, że raport może być wykorzystany w kampanii, ale jego jakość jest ważniejsza niż data publikacji - powiedział szef MSWiA Jerzy Miller.
09.06.2011 | aktual.: 09.06.2011 18:03
- Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że im bliżej dnia wyborów, tym bardziej ten raport może zostać wykorzystany nie w celu poznania prawdy, tylko w celu wykorzystania tego dokumentu w kampanii przedwyborczej i nikt by tego nie chciał - powiedział Miller, który kieruje komisją badającą przyczyny katastrofy z 10 kwietnia 2010 r. pod Smoleńskiem. - Komisja zdaje sobie z tego sprawę i nie ukrywam, że praca nieraz kończy się późno wieczorem, żeby nie powiedzieć wczesnym rankiem - dodał.
Odmówił jednak odpowiedzi na pytanie, czy uda się zakończyć prace i upublicznić raport w czerwcu, jak chciałby premier Donald Tusk. - To jest dyskusja, a nie kwestia przepisywania. A dyskusja ma to do siebie, że wobec trudnych wątków nieraz trwa dłużej niż się pierwotnie przewiduje - powiedział szef MSWiA.
Premier Donald Tusk powiedział, że chciałby, żeby raport w sprawie katastrofy smoleńskiej polskiej komisji pod przewodnictwem szefa MSWiA Jerzego Millera został przedstawiony zanim - jak mówił - zacznie się "jatka" w kampanii wyborczej.
- Premier ani razu nie wpływał na komisję w celu przyspieszenia pracy nad raportem. Premier zdaje sobie sprawę, że cała komisja działa tak szybko jak może, a jakość raportu jest ważniejsza niż data opublikowania - zapewnił Miller.