Trwa ładowanie...

Ranny w wypadku: przeżyłem, bo miałem siłę

To cud. Przeżyłem, bo byłem bardzo ciężki,
miałem siłę, ja tak myślę. Z tyłu siedziałem. Wszyscy, którzy
siedzieli wokół mnie, zginęli - mówił Józef Mordas ze
Stargardu Szczecińskiego, uczestnik tragicznej pielgrzymki, który
wrócił w poniedziałek przed północą specjalnym samolotem z
Grenoble.

Ranny w wypadku: przeżyłem, bo miałem siłęŹródło: PAP
d1uq8ot
d1uq8ot

Galeria

[

]( http://wiadomosci.wp.pl/dwie-osoby-ranne-w-wypadku-wrocily-do-polski-6038700494611585g )[

]( http://wiadomosci.wp.pl/dwie-osoby-ranne-w-wypadku-wrocily-do-polski-6038700494611585g )
Dwie osoby ranne w wypadku wróciły do Polski

Galeria

[

]( http://wiadomosci.wp.pl/tragiczny-wypadek-autokaru-z-polskimi-pielgrzymami-6038708617151105g )[

]( http://wiadomosci.wp.pl/tragiczny-wypadek-autokaru-z-polskimi-pielgrzymami-6038708617151105g )
Tragiczny wypadek autokaru z polskimi pielgrzymami

Wraz z Józefem Mordasem przyleciała także kobieta, również mieszkanka Stargardu, którą w poniedziałek przed południem wypisano ze szpitala w Grenoble.

d1uq8ot

Pan Józef, 63-letni wysoki mężczyzna o mocnej posturze, wyszedł z tego tragicznego w skutkach wypadku z niegroźnymi obrażeniami. Jak sam powiedział, ma pozrywane ścięgna u nogi, liczne zadrapania, siniaki, jest poobijany, ale wciąż nie może uwierzyć, że żyje.

Gdy kierowca autokaru stracił panowanie nad pojazdem Mordas spał. Przedtem - według jego relacji - uczestnicy pielgrzymki modlili się; brawami nagradzali kierowcę, gdy ten pokonywał kolejny zakręt. Autokar prowadził młodszy z kierowców. Jak sobie przypomina Mordas, autobus nie jechał bardzo szybko, ale kierowca cały czas w tym miejscu prowadził pojazd "na hamulcach i chyba je spalił, rozpędził autokar za bardzo". Wtedy doszło do wypadku.

Pilotka i kierowca - tak przypuszcza pan Józef - wybrali właśnie tę trasę, bo chcieli pielgrzymom pokazać pomnik Napoleona. Do monumentu jednak nie dotarli. Autokar uderzył w barierkę zabezpieczającą i runął w dół.

"Wbiłem się tym autokarem w ziemię"

Ja na pewno poleciałem z autokarem jako jeden z pierwszych. Wbiłem się z tym autokarem w ziemię. Poczułem, że robi się mokro, że jest woda, jakiś żwir. Potem coś mnie zasypało. Zaczęło brakować powietrza. Zrobiła się jakaś dziura i złapałem oddech. Patrzę, a tu ciała leżą na mnie. Odsunąłem je, potem jeszcze odsunąłem jakieś klamoty. Zobaczyłem światło, poczułem temperaturę i chyba wtedy zemdlałem - mówił. Co się działo potem tego już nie pamięta. Obudził się leżąc na trawie.

d1uq8ot

Kiedy tam leżałem, na początku nie zdawałem sobie sprawy, co się stało. Dopiero, gdy zobaczyłem, że ludzi wynoszą w workach, zrozumiałem. Dostałem jakichś drgawek. Myślę, że to cud, że ocalałem - opowiadał.

Mimo tych traumatycznych przeżyć, pana Józefa nie opuszcza dobry humor. To twardy facet, wschodni człowiek, bardzo lubi towarzystwo - tak scharakteryzowali Mordasa, urodzonego na Wileńszczyźnie koło Lidy, jego najbliżsi przyjaciele, którzy przyszli go odwiedzić w szpitalu.

Gdyby nie był taki silny, to by pewnie nie przeżył. On regularnie pływa, gra w bilard, kiedyś jeździł nawet w rajdach samochodowych - mówili.

d1uq8ot

Jak tam spod ziemi wylazłem to i tu dam radę- żartował pan Józef, gdy pielęgniarki przekładały chorego na szpitalne łóżko po przywiezieniu z badania USG.

Z kolegami znają się od lat, razem uprawiają żeglarstwo i działają w klubie żeglarskim. We wrześniu mamy zawody żeglarskie, Józek musi się do tego czasu wykurować - żartowali. Mówią o nim, że to człowiek, który nie może usiedzieć na miejscu, bez pracy.

Uśmiech radości pojawił się na twarzy Józefa Mordasa, kiedy do sali szpitalnej wszedł jeden z jego trzech synów, Kamil, ze swoim pięcioletnim synkiem Kacprem. Płakałeś, jak widziałeś dziadziusia? - padło pytanie dziadka. Chłopczyk stropił się, nic nie odpowiedział.

d1uq8ot
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1uq8ot
Więcej tematów