PolskaRanny przez godzinę leżał na Piotrkowskiej

Ranny przez godzinę leżał na Piotrkowskiej

Mężczyzna z rozbitą głową przez godzinę leżał wczoraj na ulicy Piotrkowskiej czekając na karetkę pogotowia. Gdy wreszcie pomoc nadeszła, okazało się, że "erka" musiała jechać aż z Pabianic. – To był jedyny zespół, który w tej chwili był wolny – tłumaczył dyspozytor Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego.

05.08.2003 | aktual.: 05.08.2003 10:49

Sześćdziesięciopięciolatek niósł „Pietryną” donicę z kaktusem. Przy skrzyżowania z ul. Jaracza potknął się, a upadając nieszczęśliwie rozbił głowę.

– Zauważyliśmy go przejeżdżając ulicą. Od razu powiadomiliśmy naszego dyżurnego, że potrzebna jest karetka. To było o godzinie 10.30. Teraz jest 11.25 i nadal jej nie widać – powiedział Paweł Pełka, strażnik pilnujący mężczyzny leżącego na chodniku.

Dopiero pięć minut później na ulicy rozległa się syrena, a po chwili z karetki wyskoczyli ratownicy.

– Byliśmy z pacjentem w Pabianicach, kiedy dostaliśmy wezwanie na Piotrkowską. Tyle trwał dojazd – tłumaczyła lekarka. – Nawiasem mówiąc, my jesteśmy zespołem pediatrycznym...

Mężczyznę przetransportowano do szpitala im. Świętej Rodziny.

Czemu tak długo trzeba było czekać na karetkę?

– To wina dysproporcji pomiędzy ogromną ilością wezwań a niewystarczającą liczbą zespołów ratunkowych. Dostajemy tyle zgłoszeń, że karetki po prostu nie nadążają z ich realizowaniem. Tworzą się opóźnienia – tłumaczył starszy dyspozytor biura wezwań Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi. – Przy ograniczonych siłach, jakimi dysponujemy, nie sposób, żeby było inaczej. W łódzkim pogotowiu liczba wezwań trzykrotnie przewyższa średnią krajową.

Jak powiedział dyspozytor, karetka pędząca wczoraj z Pabianic do rannego na Piotrkowskiej była jedynym wolnym w tej chwili zespołem.

Wczorajszy dzień był sprawdzianem dla łódzkiego pogotowia. Na 22 pracujące w mieście zespoły wypadało od 12 do 14 wezwań na dyżur, który trwa pół doby. Odnotowano blisko 400 wyjazdów.

– Duża część tych interwencji powinna być załatwiona przez osiedlowe przychodnie – twierdzi Piotr Karpiński, młodszy dyspozytor. – Na dodatek "erki" walczą z korkami. (pij, aga)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)