Rafał Ziemkiewicz: kopalń za dużo, górników za dużo
W 1993 roku właściwie załamał się program restrukturyzacji górnictwa, który był, czyli za rządów tej samej koalicji, tylko za rządów poprzednich. I tutaj jest wielka odpowiedzialność ówczesnego premiera, p. Pawlaka - powiedział Rafał Ziemkiewicz w sobotnich "Sygnałach dnia" w Programie I Polskiego Radia.
Sygnały dnia: Jak Pan ocenia to, że referendum odbywa się mimo rozmów prowadzonych z przedstawicielami rządu i reprezentantami górniczych central związkowych? Strona rządowa zapewniła, że jest gotowa odstąpić od zamiaru likwidacji kopalń z początkiem przyszłego roku.
Rafał Ziemkiewicz: No, tu przede wszystkim trzeba powiedzieć o tym, że ta sytuacja, którą mamy w tej chwili, to jest efekt tchórzostwa polityków. W 1993 roku właściwie załamał się program restrukturyzacji górnictwa, który był, czyli za rządów tej samej koalicji, tylko za rządów poprzednich. I tutaj jest wielka odpowiedzialność ówczesnego premiera, p. Pawlaka. A załamał się ten program po prostu dlatego, że obawiano się ruszać takiego problemu, ruszać tej branży. Oczywiście, wszyscy sobie zdają sprawę, że kopalń jest za dużo, że górników jest w Polsce za dużo, ale wszyscy wiedzą, że to jest ogromna siła społeczna i po prostu lepiej było ten problem odłożyć do jutra, do jutra... Jutro właśnie niedługo nastąpi, bo będziemy układać budżet na rok 2004, bo w tym budżecie będą potrzebne pieniądze na nasze zobowiązania z racji udziału w Unii Europejskiej, no i będziemy musieli po prostu sprostać wymogom konkurencyjności na unijnym rynku. I też się okazało, że trzeba po latach odkładania sprawy na gwałt załatwić
ten problem, a to, oczywiście, nie jest łatwe.
Sygnały dnia: Może Pan powiedzieć dokładnie? "Cały czas sprostać konkurencji" to tak naokoło się mówi. Trzeba zwolnić? No właśnie, trzeba zwolnić ludzi.
Rafał Ziemkiewicz: Jeżeli jest taka sytuacja, że mamy w Polsce więcej górników w tej chwili, niż cała Unia Europejska razem wzięta, to jest chyba sytuacja oczywista. Czy nie pamięta się o tym, że ten przemysł wydobywczy, który mamy, nie był budowany na polskie potrzeby. On był budowany na potrzeby tej ogromnej machiny zbrojeniowej, jaką był Układ Warszawski. Polskie kopalnie miały kopać węgiel napędzający całą sowiecką machinę zbrojeniową. Polski przemysł ciężki miał tworzyć czołgi, które tam miały aż po Atlantyk dojechać. Polskie koleje miały przewozić Armię Czerwoną i zaopatrzenie dla niej, dlatego miały tak gigantyczne nadzatrudnienie. To są wszystko problemy, które niepodległa Polska odziedziczyła i stanęła przed nimi. I, niestety, nie miała jakichś takich przywódców na miarę II Rzeczpospolitej. [...]
Wacław Czerkawski: I który uważa, że górników trzeba zwolnić?
Henryk Nakonieczny: Oj, oj, zaraz Pan dopłaca! Spokojnie z tym dopłacaniem! Nie dopłaca się do górnictwa przede wszystkim, tylko do likwidacji kopalń, a to decyzja rządu, czyli właściciela, jest o likwidacji, i – niestety – na to musi wyłożyć pieniądze. Ale polemizując z Panem, to muszę powiedzieć tak...
Rafał Ziemkiewicz: Proszę Pana, decyzja rządu jest taka, żeby dopłacać, a likwidacji jakoś nie widzę na razie.
Henryk Nakonieczny: Niech Pan poczeka. Ja nie przeszkadzałem, jak Pan mówił, więc proszę nie mówić. Nie widzi Pan likwidacji? Nie widzi Pan, że z 440 tysięcy zeszliśmy na 100 tysięcy zatrudnienia? Z 71 kopalń – na 39? Pan tego nie zauważa? Ja rozumiem, że z perspektywy Warszawy można nie zauważyć. Pewnie Pan również nie zauważa, że górnictwo w Unii Europejskiej jest dotowane i nie jest konkurencyjne. Poza tym, mówiąc o tym rozdmuchanym górnictwie, to Pan jest w prehistorii, a my już dawno z tej prehistorii wyszliśmy. I proszę pamiętać, że aparat związkowy nie wspierał AWS-u, szczególnie górniczy, bo jak Pan popatrzy przez okres funkcjonowania rządu AWS-u, to Pan zobaczy, że górnicza "Solidarność" protestowała przynajmniej osiem razy w sposób różny, m.in. blokując Ministerstwo Finansów, m.in. blokując dwa węzły kolejowe, które zablokowały południową Polskę. Więc niech Pan nie łączy jednego z drugim. Najważniejsze jest to, co nas może czekać w przyszłości, a nie wracajmy do prehistorii i do zaopatrywania
Rosji Sowieckiej.
Sygnały dnia: A przyszłość przed nami to strajk, tak jak w Wielkiej Brytanii? W erze Thatcher?
Rafał Ziemkiewicz: Ale ja jeszcze bym, pozwoli Pan, bo tu jednak parę rzeczy Pan powiedział. Co do tych strajków "Solidarności", to akurat było wiadomo, że... Może nie, może zacznę od tego angielskiego przykładu rzeczywiście. Otóż w Wielkiej Brytanii (bo były jakby dwa modele wyjścia z tej sytuacji – niemiecki i brytyjski) po prostu rząd doszedł po prostu do wniosku, że nie da się na długą metę nic ze związkami zawodowymi ustalić, ponieważ jeżeli się znajdowali liderzy związkowi brytyjscy, którzy coś w imię dobra wspólnego, w imię interesów państwa podpisywali, to oni byli natychmiast u siebie w związku odsuwani od władzy. Przychodzili nowi, bardziej radykalni. I tam po prostu były strajki łamane siłą. (Polskie Radio/jask)