Rafał Trzaskowski nagrany w klubie. Jak było naprawdę? "To nie była wielka afera"
Rafał Trzaskowski poszedł ze znajomymi do klubu, chciał zmienić muzykę i tak wywołał burzę. Nagranie wyciekło do mediów, jedni go krytykują, inni bronią. A jak impreza w Palomie wyglądała naprawdę? - Wszystko zostało bardzo rozdmuchane - mówi nam dyrektora festiwalu Ephemera, która była w lokalu.
14.09.2020 14:34
W sobotni wieczór w barze Paloma odbywało się spotkanie organizatorów i artystów po festiwalu Ephemera. To właśnie dj-ki z festiwalu grały swoją muzykę, ale oprócz nich w lokalu imprezowali też goście, którzy świętowali urodziny. Wśród nich był Rafał Trzaskowski. W pewnym momencie goście z urodzin uznali, że mają dość ambientowej muzyki. U dj-ek interweniował również Trzaskowski, a nagranie tej sytuacji wyciekło do mediów.
- To naprawdę nie była wielka afera, ale zabrakło informacji i kontroli ze strony restauracji nad oczekiwaniami gości z przyjęcia urodzinowego. Dj-ki grające dla małej grupy znajomych i gości festiwalu Ephemera przygotowały muzykę na nasze życzenie, nie na imprezę taneczną, której oczekiwali inni goście - wyjaśnia w rozmowie z WP Małgorzata Płysa, dyrektorka festiwalu Ephemera.
Dyrektorka opisuje, że Rafał Trzaskowski podszedł do dj-ek późno, na prośbę organizatorów urodzin. - Wiem, że nie było tu złych intencji, tylko niezręczna sytuacja towarzyska. A w muzycznym guście prezydenta jest miejsce na szerokie spektrum gatunków muzycznych, jak również ambient i elektronikę - mówi. - Był wcześniej na koncercie laureatki Oscara, Hildur Gudnadottir w ramach Ephemery i bardzo mu się podobało - dodaje.
Rafał Trzaskowski nagrany w klubie. "To jest moje miasto"
W mediach społecznościowych pojawiają się relacje uczestników imprezy. Jeden z nich opisuje, że czwórka przyjaciół obchodziła w Palomie urodziny. Z tej okazji zaprosili do lokalu około sto osób, w tym Rafała Trzaskowskiego. Zarezerwowali miejsce, zamówili wcześniej jedzenie i drinki. Goście urodzin stanowili w lokalu większość, ponieważ, jak mówi uczestnik, oprócz nich było ledwie kilkanaście osób.
Według innych relacji od godziny 21 uczestnicy urodzinowej imprezy mieli "nękać" dj-ów prosząc o zmianę muzyki, a interweniować postanowił również sam Rafał Trzaskowski. Na przeszkodzie tańcom stanęła nie tylko spokojna muzyka, ale również fakt, że imprezowicze nie mieli maseczek. Trzaskowski mimo wszystko miał żartobliwie oznajmić, że to "jego miasto" , po czym poprosił o puszczenie zespołu Jamiroquai.
Właściciele lokalu nie komentują sprawy. Tłumaczą, że nie wypowiadają się na temat swoich gości. Jednak gdy nagranie z imprezy trafiło do mediów, posypały się komentarze. Ze strony prawicowych polityków i dziennikarzy mocno krytyczne. - "Cała Warszawa jest jego tylko nie Czajka. Czajka jest PiS-u" - stwierdził ironicznie Patryk Jaki. - "Po to były te wybory, aby Rafał "moje miasto" puszczał odpowiednią muzykę" - wtórował mu Krzysztof Sobolewski.
Głos zabrał także Kazimierz Smoliński, poseł PiS i członek KRS. "W środku nocy, w klubie nas Wisłą Trzaskowski krzyczy do DJ-a "To moje miasto" i żąda zmiany muzyki bo jemu oraz jego znajomym ona nie odpowiada. Jeszcze raz. Trzaskowski powołuje się na swoją funkcję, aby zmienić muzykę na nocnej zabawie. To się po prostu nie mieści w głowie "- napisał polityk.
Z drugiej strony w obronie prezydenta Warszawy stanęli nie tylko partyjni koledzy, ale też inni politycy, jak Ryszard Kalisz. - "Nie idźcie tą drogą i nie dajcie się manipulować plotkarskim portalom. Każdy ma prawo do prywatności, do spotkania w gronie przyjaciół. Rafał Trzaskowski też. Potępić trzeba ludzi, którzy w takich sytuacjach z ukrycia filmują a następnie sprzedają swoje wytwory. To jest hejt" - zaapelował Kalisz.