Radziszewska zastanawia się za co odpuszcza się Łapińskiemu
Być może jest "coś dużego", co nie pozwala
premierowi zareagować tak, jak byśmy tego oczekiwali na to, co
robi były minister zdrowia, a teraz szef mazowieckiego SLD Mariusz
Łapiński - uważa Elżbieta Radziszewska (PO) zasiadająca w sejmowej
komisji zdrowia.
20.05.2003 13:50
Radziszewska powiedziała dziennikarzom, że stosunek władz SLD do Łapińskiego można wyjaśnić, stawiając dwie tezy. Podkreśliła, że z jednej strony nie wiadomo, "czy w tym wszystkim, co robi pan Łapiński, nie ma jakiegoś głębszego sensu", czy to nie jest "element takiego ciągłego oszukiwania premiera Millera, że wszyscy są dookoła źli, nie jest prawdą to, co mówią, to co piszą media, bo jest to nagonka na SLD i nagonka na Millera".
"Ja nie wiem, czy to nie jest tak przez tych kilku panów uknute, by w rzeczywistości informacja do premiera nie dotarła" -powiedziała posłanka.
"Z jednej strony trudno uwierzyć, że premier daje się nabrać na tego typu tanie chwyty. Ale z drugiej strony ja właściwie nie wiem, czy on wie, czy żyje w jakimś zupełnie innym świecie, całkowicie oderwanym od rzeczywistości i część osób, które są w jego pobliżu, stara się za wszelką cenę włożyć go za ten pancerz, by zza tego pancerza nie wyszedł, a oni będą robić, co chcą. I wtedy oni również są niezatapialni" - podkreśliła.
Radziszewska postawiła też drugą możliwą tezę, "że premier o tym wie, do premiera to dociera, a mimo wszystko jest coś, co nie pozwala mu zareagować tak, jak każdy by oczekiwał".
"To jest pytanie, na które ja odpowiedzi nie znam: co to jest? Ja nie wiem. Pewno coś dużego, bo skala odpuszczanych grzechów jest ogromna" - podkreśliła posłanka.
Według Radziszewskiej, odwołanie wtorkowej konferencji prasowej Łapińskiego to tylko "chwilowe wyciszenie", bo "już przeżywaliśmy różne elementy tej pacyfikacji i zawsze okazywało się, że pan minister Łapiński, obecnie poseł Łapiński, i tak pokazywał, co potrafi, potrafił wyartykułować to, co myśli".
"Ja się wstydzę tego, co tutaj się dzieje, mnie to boli. Ja bym oczekiwała, że ktoś, na kim ciążą takie podejrzenia, ja już nie mówię o zarzutach, ale podejrzenia, powinien być pozbawiony funkcji w partii" - uważa posłanka PO.
Łapiński powiedział w sobotę, że mamy do czynienia z masowym atakiem mediów prywatnych na SLD, który ma na celu obalenie premiera Leszka Millera. Według niego, media starają się pokazać SLD jako partię nieetyczną, zaangażowaną w różne afery.
"Mamy dziś do czynienia z brutalnym atakiem mediów na SLD. Jeśli my dzisiaj czegoś z tym nie zrobimy, to po prostu zostaniemy rozjechani przez media prywatne" - dodał. W jego ocenie w tle jest walka o nowelizację ustawy o rtv i "wielkie pieniądze z reklam".
Ostatnio "Rzeczpospolita" napisała że Waldemar Deszczyński, który był szefem gabinetu Łapińskiego wówczas gdy był on ministrem zdrowia, miał w 2002 roku żądać milionów dolarów łapówki od koncernu farmaceutycznego w zamian za umieszczenie jego leków na liście refundacyjnej.
W najnowszym "Newsweeku" natomiast napisano, że przy akceptacji premiera stworzono mechanizm, dzięki któremu całą władzę w służbie zdrowia skupili w swoich rękach Łapiński i szef Narodowego Funduszu Zdrowia Aleksander Nauman.
W "Newsweeku" ukazał się artykuł Grzegorza Indulskiego i Michała Karnowskiego "Matnia Łapińskiego" poświęcony m.in. sprawdzanym przez dziennikarzy tygodnika towarzysko-biznesowo-urzędowym powiązaniom byłego ministra zdrowia oraz związanego z nim Naumana.
Dziennikarze "Newsweeka" napisali, że w ciągu kilku tygodni analizowania tych powiązań natrafili na informacje o "próbach wymuszenia wielomilionowych łapówek, lukratywnych umowach podpisywanych przez urzędników" i że "gąszcz" tych powiązań pokazuje, że to "rozwijający się od dawna nowotwór". Łapiński ocenił artykuł jako "stek bzdur".(iza)