Radosław Sikorski: sankcje wyrazem solidarności Zachodu
Sankcje Unii Europejskiej wobec Rosji są wyrazem solidarności Zachodu jako rodziny państw demokratycznych - podkreślił szef MSZ Radosław Sikorski. Wyraził też nadzieję, że Stany Zjednoczone nałożą na Kreml obostrzenia dorównujące unijnym.
We wtorek kraje UE uzgodniły sankcje sektorowe wobec Rosji w związku z kryzysem na Ukrainie. Uzgodnienia te muszą zostać jeszcze formalnie zatwierdzone przez rządy. Szczegółów na razie nie podano, ale propozycje przewidywały, że sankcje obejmą m.in. ograniczenie eksportu zaawansowanych technologii i sprzętu potrzebnego do eksploatacji złóż ropy naftowej.
- One są wyrazem solidarności Zachodu, pokazaniem, że wbrew temu, co sądzi prezydent Putin, Zachód jako rodzina państw demokratycznych, stosujących pewne standardy istnieje; spodziewam się, że Stany Zjednoczone co najmniej dorównają do poziomu sankcji unijnych - powiedział Sikorski w TVN24 Biznes i Świat.
Szef MSZ ocenił, że unijne sankcje "raczej będą miały wpływ w średnim terminie" na Rosję. Podkreślił, że UE poniesie straty "porównywalne kwotowo" do rosyjskich, ale mniejsze, jeśli chodzi o proporcje.
Sikorski zastrzegł, że Polska podchodzi do nakładania sankcji "bez entuzjazmu", bo nie wie, jak zareaguje Rosja. - Sankcje są obosieczne i mogą wywołać albo refleksję po drugiej stronie, albo eskalację. Obawiam się, że w Rosji nie obowiązuje logika korzyści gospodarczych, tylko logika konsolidacji władzy, logika utrzymania systemu kleptokratycznego, i to jest dla władz rosyjskich najważniejsze - mówił.
Podkreślił, że Rosja miała już pretekst, by wycofać się z wspierania separatystów na wschodzie Ukrainy w momencie strącenia malezyjskiego samolotu - i uznać to za "szok moralny". Mimo wszystko - zaznaczył - "trzeba dać partnerowi wybór".
Szef MSZ ocenił, że nie można oczekiwać "politycznego pęknięcia" wskutek sankcji i decyzję ws. zmiany polityki wobec Ukrainy może podjąć wyłącznie rosyjski prezydent Władimir Putin.
Sikorski poruszył też problem polskich przedsiębiorców handlujących z Rosją i strat, które mogą ponieść w wyniku unijnych sankcji. Podkreślił, że MSZ wielokrotnie ostrzegało ich przed możliwością wprowadzenia sankcji i doradzało, by nie uzależniać się od Rosjan i nie opierać eksportu wyłącznie od wschodniego sąsiada. Zaznaczył, że sankcje są "tak pomyślane, by ból z nimi związany rozłożył się mniej więcej równomiernie na wszystkie kraje UE". "Ból musi być" - stwierdził.
Szef dyplomacji zapewnił, że poczuje go i Rosja. "To bogaty kraj, ale jej środki nie są bezgraniczne" - zaznaczył. Dodał, że być może przywództwo rosyjskie "poważyło się" na wspieranie separatystów, bo "Krym przypadł jej łatwo".
Pytany, czy sankcje unijne nie przyszły zbyt późno i czy nie były zbyt lekkie, Sikorski podkreślił, że "w gronie 28 państw kompromis jest powolny i nigdy wszystkich nie satysfakcjonuje". Zaznaczył, że sankcje z jednej strony obejmą "nowe kontrakty na zbrojenia i ropę naftową, ale gazu już nie; będą sankcje na dostęp do rynków kapitałowych i niemożność emisji obligacji, ale z kolei będą umożliwione tzw. pożyczki zbiorowe".
Podkreślił, że jeśli chodzi o budzącą kontrowersje sprzedaż Rosjanom francuskich okrętów desantowych Mistral, to nie można było oczekiwać, że Francja ustąpi w tej sprawie, bo wydała już ona na ten cel duże pieniądze i w takiej sytuacji oczekiwałaby pewnie zwrotu zainwestowanych środków.