Radosław Sikorski: padłem ofiarą manipulacji
- Przestępczo nas nagrano, a na nagraniach przestępstwa nie ma – mówi o swojej rozmowie z Jackiem Rostowskim szef MSZ Radosław Sikorski w wywiadzie dla "Newsweeka". I dodaje, że padł ofiarą manipulacji.
Sikorski pytany o pierwszą reakcję na podsłuchaną rozmowę, mówi: "na początku pomyślałem, że jak ludzie się dowiedzą, co sobie głośno myślę, to będzie dobrze, bo jestem uczciwy, nie knuję i nie kradnę". - Nie wziąłem poprawki na to, że prawie każda rozmowa przelana na papier wygląda gorzej. Jestem podwójnie poszkodowany: „Wprost” ma całość nagrania, wie, jaki jest kontekst rozmowy, i zmanipulował zapis. A ja nie mam nagrania i nie mogę się bronić, bo tak dokładnie nie pamiętam, co powiedziałem. Jedna z plotek z okolic „Wprost” powiada, że podczas rozmowy z Rostowskim mówiłem, iż „w Smoleńsku był zamach”. Mogę sobie wyobrazić, że to powiedziałem, pukając się w głowę. Ale tego w zapisie nie będzie - dodaje.
Szef MSZ porusza również kwestię wątku o sojuszu z USA. - Z już opublikowanej ścieżki audio wynika, że np. słowo bullshit nie odnosi się do sojuszu z USA, lecz do amerykańskiego wkładu w zeszłoroczne ćwiczenia NATO – 100 żołnierzy na 6000 ćwiczących. Przez rok tłumaczyliśmy naszym sojusznikom, że uważamy to za niewystarczające. Jest to kolejna skrajna manipulacja „Wprost”, których więcej wyjdzie na jaw - zapowiada.
Sikorski mówi także, że na początku afery "raczej zbagatelizował skalę manipulacji, jakiej padł ofiarą". - A okazało się, że można zmanipulować skutecznie - komentuje.
Źródło: Newsweek