Radny ze Strzegomia wyjaśnia incydent. "Zrzuciłem treść żołądka, nie zdążywszy do WC"
Zdemolowany i zabrudzony pokój hotelu w mieście Torgau, jaki pozostawiła po sobie delegacja ze Strzegomia stał się powodem wypowiedzenia umowy partnerskiej pomiędzy miastami. Romina Barth, burmistrz miasteczka uznała, że nie chce współpracować z ludźmi, którzy, nocując w hotelu "pozostawiają odchody w niewyobrażalnych miejscach".
Tymczasem radny ze Strzegomia uważa, że afera ze zdemolowanym pokojem jest wyolbrzymiana. - Od lat choruję na refluks i chorobę wrzodową żołądka. W nocy, podczas snu, w sposób niekontrolowany zrzuciłem treść żołądka, nie zdążywszy dojść do WC. Pobrudziła się pościel i wykładzina. Jest mi bardzo przykro - wyjaśnia w rozmowie z WP Cezary Włodarczyk, radny Strzegomia i jeden z uczestników incydentu w Torgau. Wcześniej podobne wyjaśnienie przesłał do biura rady miejskiej w Strzegomiu.
To tam krótko po wizycie delegacji przyszedł rachunek opiewający na 1460 euro za sprzątanie pomieszczeń hotelu. Do skandalu doszło podczas październikowego festiwalu “Torgau leuchtet”. Uczestnicy delegacji zapłacili za koszty wymiany pościeli i materacy z własnych pieniędzy.
- Nie chodzi o rachunek, samo sprzątanie po nich było upokarzające. Nigdy czegoś takiego nie doświadczyliśmy - mówi WP pracownik Central Hotel Torgau. Dodaje, że nie wie, kto złożył skargę do burmistrz miasteczka. - Ci ludzie byli całkowicie pijani - podkreśla.
Radny: Nie było odchodów. Sprzątnęliśmy wystarczająco
Radny Włodarczyk stanowczo zaprzecza relacji pracowników hotelu, że w pokoju zajmowanym przez delegację ze Strzegomia miała miejsce głośna impreza. Zaprzecza też, że w pokoju hotelowym pozostawiono odchody.
- Uprzątnęliśmy pokój w stopniu wystarczającym. Być może należało od razu uprzedzić obsługę - mówi dalej radny.
Dziwi się, że incydent stał się przyczyną zerwania umowy o partnerstwie pomiędzy miastami. - Może pani burmistrz chodzi o kampanię wyborczą. Incydent miał przecież miejsce ponad miesiąc temu. Dlaczego teraz to ujawniają? Przecież zapłaciliśmy za szkody i to był bardzo wysoki rachunek. - zastanawia się strzegomski radny.
Incydent kałowy w Torgau. Według polskiego burmistrza ktoś to nakręca
Kilka dni temu o skandalicznym zachowaniu polskiej delegacji, której przewodził burmistrz Strzegomia Zbigniew Suchyta napisały niemieckie media. - Uważam, że to jest taka sprawa przesadzona i śmieszna! Nakręca ją ktoś w Polsce. Ja byłem na tej delegacji, widziałem całą sprawę, więc uważam, że to jest wszystko nakręcone przez osobę z Polski, ale trudno. Wystąpiła tam taka historia, że w pokoju został trochę zabrudzony materac na łóżku. Rano byłem w pokoju, było posprzątane. Pan z delegacji dostał rachunek, który zapłacił, a był to spory rachunek - komentował w rozmowie z portalem Swidnica24.pl burmistrz Suchyta.
28 listopada Romina Barth, burmistrz Torgau poinformowała, że radni tego miasta zagłosowali za zerwaniem współpracy ze Strzegomiem. Partnerstwo trwało 22 lata. - "Nie możemy wysyłać naszych dzieci do miasta, którego najwyżsi przedstawiciele zachowują się w ten sposób. Nie jest to moja decyzja, ale większości radnych" - napisała w oświadczeniu na Facebooku.
Na jej oświadczenie zareagowało kilkadziesiąt osób z Polski. I to oni, a nie członkowie delegacji przepraszają burmistrz za skandaliczny wygłup.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl