Radiowóz do skatowanego studenta dojechał po 30 minutach
Blisko pół godziny potrzebowali policjanci, by dotrzeć do umierającego studenta, pobitego w Lublinie w nocy z soboty na niedzielę. Komendant Miejski Policji Ryszard Pachuta zarządził postępowanie wyjaśniające, dlaczego funkcjonariusze nie przyjechali na miejsce tragedii zaraz po otrzymaniu zgłoszenia.
08.06.2004 | aktual.: 08.06.2004 10:15
Czynnności są prowadzone wobec oficera dyżurnego, który miał służbę w nocy z soboty na niedzielę, gdy doszło do tragedii. Ma zostać między innymi wyjaśnione, dlaczego sam nie przyjął zgłoszenia, tylko połączył pobitego studenta z komisariatem. Na razie, policja tłumaczy, że poszkodowani nie potrafili precyzyjnie podać miejsca, więc radiowóz jeździł po okolicy.
W nocy z soboty na niedzielę, grupa pijanych młodych ludzi zaatakowała trzech studentów. Jednego z nich skatowali na śmierć. W sprawie zatrzymano 5 osób. Wszyscy są mieszkańcami Lublina w wieku od 19 do 24 lat. We wtorek sąd ma zdecydować o ich tymczasowym aresztowaniu.