Rada Krajowa SLD za jesiennym terminem wyborów
Rada Krajowa SLD opowiedziała się za jesiennym terminem wyborów parlamentarnych oraz za przeprowadzeniem referendum w sprawie konstytucji europejskiej wraz z pierwszą turą tegorocznych wyborów prezydenckich.
31.01.2005 | aktual.: 31.01.2005 20:02
Konstytucyjny, jesienny termin wyborów do Sejmu i Senatu poparło 78 członków Rady Krajowej Sojuszu, przeciw było 22. Za wiosennym terminem opowiedziała się, w specjalnej ankiecie, 1/4 terenowych struktur SLD, natomiast 3/4 - za tym, by wybory odbyły się jesienią.
"Nie ma zgody lewicy"
Szef SLD Józef Oleksy powiedział, że Sojusz nie zamierza pomagać prawicy w szybszym dojściu do władzy i realizacji jej - jak to określił - "szaleńczych pomysłów". Zaznaczył, że "w SLD nie ma strachu przed zapowiedziami prawicy", ale nie ma też powodu, aby "przy histerii zapowiedzi prawicy, przyspieszać tym ludziom przejęcie władzy".
Prawica polska idzie w kierunku doktryny rozliczania, odwetu, jako lekarstwa dla Polski. Nie może być na to zgody lewicy - ocenił.
Oleksy zaznaczył, że nikt z polityków SLD nie wypiera się deklaracji dotyczących wiosennego terminu wyborów i Sojusz nadal uważa, że ze względów "państwowo-budżetowych" lepiej byłoby, aby wybory odbywały się wiosną. Dziś jednak - podkreślił - zmieniła się sytuacja na scenie politycznej i dlatego Sojusz podjął decyzję o dotrzymaniu konstytucyjnego terminu.
Politycy SLD uważają, że decyzja Rady Krajowej nie oznacza, że wybory parlamentarne definitywnie odbędą się na jesieni. Podkreślają oni, że choć klub Sojusz jest największy, to gdyby wszyscy inni posłowie zagłosowali za wyborami w czerwcu, udałoby im się zebrać 307 głosów koniecznych do samorozwiązania Sejmu.
"Kaczyńskie" tablice?
Oleksy wezwał do obrony wartości III RP, wobec głoszonych przez prawicę haseł budowy IV RP. Dziś musimy zawołać: zagrożone mogą być podstawowe wartości, na których oparła się III RP - powiedział. Według niego, z prawej strony "mamy zapowiedzi dekomunizacji, lustracji, delegalizacji SLD, mamy koncepcję demontażu państwa".
Prawica - mówił Oleksy - uważa, że trzeba przywołać wszystkich do porządku. Trzeba im powiesić na ścianie nowe tablice - nie mojżeszowe, ale "kaczyńskie" - nowe tablice przykazań - ironizował szef Sojuszu.
Oleksy powiedział też, że Sojusz nie ma nic przeciwko połączeniu terminu wyborów prezydenckich i parlamentarnych, choć - jak dodał - są poważne trudności z tym związane. Potwierdził również, że kandydata na prezydenta SLD wyłoni w drodze wewnątrzpartyjnego plebiscytu.
Kto się sprzeciwia eurokonstytucji?
Wiceszef SLD Jerzy Szmajdziński uważa, że przyspieszenie wyborów parlamentarnych oznaczałoby brak możliwości przeprowadzenia referendum w sprawie Traktatu Konstytucyjnego UE wraz z pierwszą turą wyborów prezydenckich.
Zaznaczył, że opozycja jest przeciw organizowaniu tego referendum jesienią - wraz z wyborami prezydenckimi. Większość z tych, którzy szykują się do rządzenia, nie tylko jest przeciwna Traktatowi Konstytucyjnemu UE, ale też w ogóle naszej obecności w Unii - powiedział. Jak podkreślił - za przeprowadzeniem wyborów jesienią padają argumenty, że opozycja nie mówi o budżecie, ani o gospodarce, a pojawiają się hasła delegalizacji, dekomunizacji i końca III RP.
Były premier Leszek Miller uważa, że wybory parlamentarne powinny się odbyć w konstytucyjnym terminie - jesienią. Termin wiosenny jest dobry, a termin jesienny jeszcze lepszy - powiedział Miller po decyzji Rady. W jego ocenie, najlepiej byłoby połączyć wszystkie trzy kampanie w jednym terminie, bo dałoby to duże oszczędności. Aby odrzucić podejrzenia, że SLD opowiada się za jesiennym terminem wyborów "dla pieniędzy", Miller zaproponował, aby parlamentarzyści Sojuszu, część swoich dochodów przeznaczali na cele społeczne.
Cały czas byłem zwolennikiem wyborów wiosennych - powiedział sekretarz klubu SLD Wacław Martyniuk. Ale, jak dodał, decyzja zapadła i "trzeba robić wszystko, aby te wybory przeprowadzić sprawnie i tanio".
Szeroka lista lewicowa?
Politycy Sojuszu wskazywali również, że konieczne jest budowanie szerokiej listy lewicowej. Obecnie SLD prowadzi rozmowy z 11 różnymi ugrupowaniami i stowarzyszeniami w sprawie ewentualnej współpracy wyborczej.
Sekretarz generalny SLD Marek Dyduch podkreślił, że w rozmowach tych trzeba będzie rozstrzygnąć, jaką formułę miałby przyszły blok wyborczy - czy byłby tworzony wokół SLD, czy też byłaby to koalicja wyborcza, w której Sojusz byłby jednym z tworzących ją podmiotów.
Natomiast Barbara Blida, która w lipcu ubiegłego roku wystąpiła z klubu Sojuszu i obecnie jest posłanką niezrzeszoną, wezwała do rozważenia doświadczeń z ostatnich wyborów uzupełniających do Senatu, jakie miały miejsce na Śląsku. Przegraliśmy, mimo że szliśmy jako "Lewica Razem" - przypomniała (kandydat "Lewicy Razem" zajął w tych wyborach 6 miejsce).
Blida oceniła, że SLD jest obecnie najsilniejszą partią na lewicy i na tym Sojusz powinien budować swoją pozycję wyborczą, a nie - jak dodała - "na partiach, partyjkach lewicowych, które mają czasem piękne nazwy, ale na nazwie i na osobie przewodniczącego cała ta partia się kończy".
Szef klubu Sojuszu Krzysztof Janik poinformował, że SLD wraz z rządem i partnerami koalicyjnymi, ustalił listy 51 priorytetowych projektów ustaw, które powinny zostać uchwalone jeszcze w obecnej kadencji parlamentu.