"Raczej nie będzie wyborów wiosną 2011 r."
Przedterminowe wybory parlamentarne wiosną 2011 roku to mało prawdopodobny scenariusz - uważa doradca prezydenta prof. Tomasz Nałęcz. W jego ocenie, wybory jesienią, w czasie prezydencji Polski w UE, nie byłyby wielkim nieszczęściem.
10.12.2010 | aktual.: 10.12.2010 10:12
Nałęcz pytany w piątek w "Salonie Politycznym Trójki", czy wybory parlamentarne będą wiosną, odparł: "trudno mi powiedzieć, raczej nie sądzę". "Zresztą jestem zwolennikiem konstytucyjnych kadencji, a nie ich skracania. Decyzja tak naprawdę jest w ręku większości sejmowej, bo tu nawet nie wystarczy decyzja premiera" - mówił.
Jak zaznaczył, bez decyzji PO w ogóle nie ma o czym mówić, a i tak głosów samej Platformy nie starczy do skrócenia kadencji. - Posłowie niechętnie skracają kadencję, ponieważ nie wszyscy mają nadzieję czy pewność na odnowienie mandatu - dodał Nałęcz.
- To posłowie zdecydują, moja prognoza jest taka, że raczej kadencji nie skrócą - powiedział.
Na sugestię, że PiS chciałoby wyborów na wiosnę z uwagi na prezydencję w UE, doradca prezydenta odparł: "wielu posłów mówi, że chce, ale czy chce to nie wiadomo". - Przyzwyczaiłem się w Sejmie do dużego poziomu, delikatnie mówiąc, obłudy. Często zdarza się, że poseł podnosi rękę do góry na znak, że głosuje na +tak+, a naciska czerwony guzik, czyli głosuje na nie" - mówił.
Nałęcz ocenił, że unijna prezydencja "to jest pewien argument". -Aczkolwiek moim zdaniem prezydencja nie jest zasadniczą przeszkodą, zwłaszcza, że w Polsce nie zanosi się na rewolucję jeśli chodzi o układ polityczny po wyborach. (...) Pewnie lepiej byłoby, żeby te wybory ze względu na prezydencję były na wiosnę, ale jeśli będą w normalnym konstytucyjnym terminie, to też nie będzie wielkiego nieszczęścia - podkreślił.
We wtorek premier Donald Tusk oświadczył, że nie przewiduje wcześniejszych wyborów parlamentarnych. Jak mówił, nie sądzi, by ktokolwiek miał dzisiaj "taki poważny pomysł". -Tam gdzie nie ma demokracji, to nigdy nie wiadomo, kiedy będą wybory, zawsze wiadomo, kto je wygra. Tam gdzie jest demokracja, wiadomo, kiedy są wybory, ale nie wiadomo, kto wygra. Więc w Polsce wiadomo, kiedy są wybory, tylko nie wiadomo, kto je wygra i to jest oczywiście coś, co mi spędza sen z powiek, natomiast nie zmiana terminu wyborów - mówił premier.
Przyspieszone wybory parlamentarne wiosną 2011 roku to wariant czysto teoretyczny, ale możliwy - mówił w czwartek wiceszef klubu PO Rafał Grupiński. Zaznaczył, że obecnie w PO nie toczą się żadne poważne rozmowy na temat wcześniejszych wyborów.