Pyton "odnalazł" się w "The Wall Street Journal". Amerykańska gazeta pisze o "największym polowaniu na węża w Europie"
Pyton tygrysi z Wisły nadal nie został odnaleziony. Zapał Polaków do poszukiwań trochę osłabł, ale może wrócić za sprawą prestiżowej gazety. "Nic tak nie łączy podzielonego kraju, jak uciekający wąż na przedmieściach" - pisze "The Wall Street Journal".
29.08.2018 | aktual.: 29.08.2018 12:25
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Sprawa pytona przez długi czas nie schodziła z ust Polaków. Wąż był widziany w okolicy Warszawy, potem pod Toruniem, a do sprawy włączył się nawet detektyw Rutkowski. Potem pokazano nagranie, na którym "coś" dobija się do łodzi. To był "fake news". Poszukiwacze trafili na trop węża w okolicy bajorek w miejscowości Dębina.
Zobacz także
Teraz sprawa wręcz umarła śmiercią naturalną - pytona nikt nie znalazł. Ale przypomniał ją amerykański dziennik "The Wall Street Journal". Gazeta opisuje całą historię. "Był szczyt lipca, a fala upałów spowodowała, że pogoda była bardziej odpowiednia dla pytonów niż dla Polaków" - pisze dziennikarz Drew Hinshaw.
Pytona szukała cała Polska. "Helikoptery, drony i pies o imieniu Koka"
"Agencje wyruszyły na poszukiwanie węży. Zamknięto przestrzeń powietrzną w stolicy, aby drony mogły ścigać bestię. Helikoptery, poszukiwacze amatorzy, kobieta przebrana za węża i prywatny detektyw-celebryta ruszyli do poszukiwań. Infolinia pomogła policji złapać trzy inne egzotyczne węże, które pojawiły się w mieście" - czytamy w artykule.
Wykorzystano do poszukiwań psa tropiącego wabiącego się Koka, czyli w skrócie od Kokaina.
Oczywiście nie mogło zabraknąć odniesień do polityki. "Dla kraju rozdzieranego przez 'wojnę' między nacjonalistycznym rządem a liberalną opozycją, myśl o poszukiwaniach węża na warszawskich przedmieściach stała się letnią rozrywką. Tysiące Polaków dzieliło się plotkami, dowcipami i memami w sprawie kolejnych ruchów drapieżnika" - wyjaśniono w gazecie.
"The Wall Street Journal" określił akcję w Polsce jako "największe polowanie na węża w Europie". Ale uważa, że zakończyła się fiaskiem i wskazuje przy tym na winę mediów społecznościowych. Bo ogromne zainteresowanie tematem pokrzyżowało działania służbom. "Wyszkoleni poszukiwacze węży znaleźliby pytona, gdyby nie amatorzy pozujący do sławy na Instagramie" - czytamy.
Poszukiwania pytona zaczęły się w sobotę 7 lipca. Poinformowano o znalezieniu wylinki węża do Gassy na terenie gminy Konstancin-Jeziorna. Znaleziono tam wylinkę o długości 5,3 metra i obwodzie ok. 0,5 metra. Według eksperta należała ona do dorosłego pytona tygrysiego.
Ruszyły poszukiwania, które zastopowała pogoda. Pytona widziano na terenie Torunia, szukał węża nawet detektyw Krzysztof Rutkowski. Pytona nadal pozostaje nieuchwytny.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl