Putin zmienia taktykę? "Rosja potrzebuje politycznego zwycięstwa"
Po tym, jak Sztab Generalny Federacji Rosyjskiej ogłosił zakończenie "pierwszego etapu operacji specjalnej" i skupienie się na Donbasie, zasadne stało się pytanie o wiarygodność takiej deklaracji. - To nastawienie na rosyjskiego odbiorcę, żeby dostał przekaz o tym, że coś się udało zrealizować. Putin potrzebuje politycznego sukcesu - ocenia w rozmowie z WP dr Jacek Raubo, specjalista w zakresie bezpieczeństwa i obronności, analityk wojskowego portalu Defence24.pl.
Informacje o zakończeniu pierwszego etapu "rosyjskiej operacji specjalnej" oficjalnie przekazał Siergiej Rudskoj, wiceszef Sztabu Generalnego Federacji Rosyjskiej.
Rosjanie mają teraz skupić się teraz wzmocnieniu sił w Donbasie. Zdaniem Rudskoja rosyjskie wojska muszą "uniemożliwić Ukraińcom wzmocnienie się w tym terenie" i "całkowicie wyzwolić separatystyczne republiki w Doniecku i Ługańsku".
Według dra Jacka Raubo, eksperta w zakresie bezpieczeństwa i obronności, nie można wierzyć jakimkolwiek przekazom rosyjskim wypuszczanym w świat.
- Obserwując propagandę rosyjską chciano za wszelką cenę wyciszyć nastroje wojenne. Ta wojna przez Putina miała być skonsumowana. Szybko się jednak okazało, że nie da się jej wygrać w sposób łatwy i przyjemny dla rosyjskiego odbiorcy. Rosjanie dostają informacje o stratach żołnierzy i opóźnieniach już nawet z kanałów propagandowych. Hasło, że skupiamy się teraz na wzmocnieniu sił w Donbasie wynika z potrzeby operacyjnej - mówi Wirtualnej Polsce dr Jacek Raubo.
Jego zdaniem, to przekaz jedynie na użytek wewnętrzny.
- Pod względem politycznym Rosja potrzebuje zwycięstwa. Wybrano Donbas, bowiem to na tym kierunku Putin odnosi największe sukcesy. Nie dość, że był on od samego początku najlepiej przygotowany, to w trakcie wojny Rosjanie opanowali korytarz lądowy do Donbasu. Uzyskanie możliwości operacyjnych z terenów republik separatystycznych będzie elementem, który spełnia oczekiwania rosyjskiej propagandy - ocenia ekspert portalu Defence24.pl.
Słowa rosyjskiego generała analizowali również eksperci ds. wojskowości w BBC. Ich zdaniem, mogą one oznaczać, że wojska rosyjskie wkroczą na niezdobyte do tej pory obszary Doniecka i Ługańska, być może w celu połączenia się z siłami przemieszczającymi się na południe od Charkowa i Iziuma.
Odpuszczą Kijów? "Rosji nie można wierzyć"
BBC oceniło, że "prawdopodobnie jest jeszcze za wcześnie, by stwierdzić, że Rosja zrezygnowała ze zdobycia Kijowa". Podobnie uważa nasz rozmówca.
- Nie można wierzyć jakimkolwiek przekazom rosyjskim wypuszczanym w świat. Rosja nie jest państwem demokratycznym, które poważnie traktuje swojego odbiorcę. To, co mówią, trzeba dzielić dodatkowo przez 3, 4 albo i 9. To może też być próba osłabienia reakcji międzynarodowej i uśpienia czujności. Czymś innym jest bowiem wypowiedź w wewnętrznych kręgach rosyjskich, a czymś innym przekazanie informacji w ogólnodostępnych mediach - mówi WP dr Jacek Raubo.
Równocześnie przyznaje, że po miesiącu od szturmu na Kijów, trudno sobie dzisiaj wyobrazić ponowną rosyjską operację na pełną skalę.
- Tam gdzie Rosjanie mogą skrócić front, w związku ze stratami i zastopowaniem uderzenia na innych kierunkach, próbują to robić. Dzisiaj chyba już nikt nie zakłada, że Rosjanie będą kontynuowali pełnoskalową agresję wobec Kijowa. Tak, żeby zamknąć stolicę Ukrainy w kotle i próbować ją zająć. Tam, gdzie Rosja ma możliwość uzyskania pewnej przewagi, będzie starała się ją zrealizować. Ich potrzeba zaspokojenia polityczno-wojskowych zdobyczy jest pilna. Stąd hasło obrona Donbasu - ocenia dr Jacek Raubo.
Z kolei z analizy BBC wynika, że deklaracja jednego z ważniejszych rosyjskich generałów w sprawie Donbasu będzie prawdopodobnie oznaczać bardziej skoordynowane wysiłki w celu przekroczenia "kontaktowej linii", która oddziela ukraińskie terytorium znajdujące się pod kontrolą rządu na wschodzie kraju od wspieranych przez Rosję separatystycznych "republik ludowych" Doniecka i Ługańska.
Natomiast w opinii wysokiego rangą przedstawiciela Pentagonu, cytowanego przez agencję Reutera, zajęcie Donbasu może być próbą umocnienia przez Kreml swojej pozycji w negocjacjach z Kijowem i odcięcia ukraińskich wojsk na wschodzie Ukrainy od reszty kraju.
Negocjacje? Żadnych ustępstw ze strony Ukrainy
- Do czasu, kiedy Ukraina ma możliwości działania i walki, byłoby samobójstwem dla tamtejszych władz zaakceptowanie znaczących ustępstw w sprawie Donbasu. Ustępstw bazujących na okupacji terytoriów. Byłoby to uderzenie w pozycję międzynarodową Ukrainy i zaakceptowanie rosyjskiej metody powstrzymywania suwerenności innych państw. To byłoby bardzo niebezpieczne również dla morale narodu ukraińskiego - ocenia dr Jacek Raubo.
Jego zdaniem, jeśli się prowadzi wojnę, to nie można zgadzać się na ustępstwa wobec agresora. - Armia ukraińska nie straciła również możliwości bycia zaopatrywanym przez Zachód w broń. Symboliczne było sobotnie spotkanie w Warszawie szefów MON i MSZ Ukrainy z Joe Bidenem. To pokazuje, że nadal mają wsparcie w uzyskiwaniu stabilnej pomocy. To nie jest tak, że Ukraina jest dzisiaj postawiona w sytuacji zero-jedynkowej i musi prowadzić na zasadach rosyjskich negocjacje pokojowe, które będą tylko przypieczętowaniem realizacji celów Putina - mówi nam dr Jacek Raubo.
I jak dodaje, w Rosji już nie broni się hasła "operacji specjalnej". - Operacja jest czymś szybkim i dynamicznym. A tu mamy wojnę trwającą już ponad miesiąc. Nie jest to też żadna wojna ojczyźniana, którą ogłoszono w Rosji. Trzeba więc było znaleźć pośredni format. Przyjęto więc, że pierwszy etap – wykonanie misji czyli obrona Donbasu został zakończony. To nastawienie na rosyjskiego odbiorcę, żeby dostał przekaz, że coś się udało zrealizować - kończy analityk portalu Defence24.pl.