Putin wychwala Busha
Rosyjskie gazety rozpisują się na
pierwszych stronach o kolejnym akcie poparcia, którego udzielił
prezydent Władimir Putin walczącemu o reelekcję przywódcy USA
George'owi W. Bushowi.
19.10.2004 | aktual.: 19.10.2004 09:16
"Władimir Putin wystąpił w roli Bush-makera", "Prezydent zachował się w sposób środkowoazjatycki" - pisze opozycyjny "Kommiersant", nawiązując do tego, że wypowiedzi, w której ewentualną przegraną Busha w wyborach zawczasu nazwał zwycięstwem terrorystów, Putin udzielił w tadżyckim Duszanbe.
Gospodarz Kremla powiedział, że międzynarodowy terroryzm stara się najbardziej zaszkodzić Bushowi i nie dopuścić do jego reelekcji w tegorocznym starciu z kandydatem Demokratów senatorem Johnem Kerrym.
Putin wyraził też obawę, że jeżeli Bush na fali zamachów w Iraku przegra wybory, to międzynarodowy terroryzm będzie świętować zwycięstwo nad Ameryką i nad całą koalicją antyterrorystyczną.
Anglojęzyczny "Moscow Times" pisze o "oszołomieniu", jakie słowa rosyjskiego prezydenta wywarły na analitykach politycznych. To bardzo dziwne, przy okazji zastanawia jak bardzo Putin i jego otoczenie rozumieją politykę amerykańską - ironizuje amerykański szef moskiewskiego biura fundacji Carnegie Andrew Kuchins. Dodaje zaraz potem, że opinia Putina nie ma żadnego wpływu na postawę amerykańskich wyborców.
"Główny cel światowego terroryzmu to Bush, jego oponent Kerry został kolaborantem sił ciemności" - komentuje z kolei dziennik "Niezawisimaja Gazieta"
Wypowiedź w Duszanbe, po której Putin zaznaczył jednak, że gotów jest współpracować z każdym zwycięzcą amerykańskiego wyścigu o prezydenturę, to nie pierwszy tego typu akt nieformalnego poparcia ze strony Rosji dla Busha.
W czerwcu Putin powiedział, że Demokraci nie mają prawa krytykować Busha za wojnę w Iraku, bo ich administracja w 1999 roku zbombardowała Jugosławię. Później mówił m.in., że obalony przez amerykańsko-brytyjską koalicję reżim Saddama Husajna planował ataki terrorystyczne. Powoływał się przy tym na informacje własnych służb specjalnych.
Bush i Putin uchodzą za sojuszników. W czasie ich rządów doszło do znacznego zbliżenia Moskwy i Waszyngtonu, które stosują podobną "antyterrorystyczną" retorykę. W czasie debat przedwyborczych John Kerry krytykował Busha za zbyt miękką, jego zdaniem, postawę wobec Rosji - w tym m.in. wobec naruszania w tym kraju praw człowieka.
Jakub Kumoch