Putin w końcu to przyznał. Pierwszy raz powiedział wprost
Nałożone na Moskwę w związku z inwazją na Ukrainę sankcje mogą mieć "negatywne" konsekwencje dla kraju. Władimir Putin w środę, podczas transmitowanego przez rosyjską telewizję posiedzeniu rządu. To pierwsza taka wypowiedź dyktatora, który do tej pory wypierał znaczenie kar, nałożonych przez Zachód.
W związku z rosyjską inwazją na Ukrainę Zachód nałożył bezprecedensowe sankcje. Uderzyły one przede wszystkim w rosyjski eksport surowców. Putin wielokrotnie powtarzał, że Rosja wytrzymuje tę potężną presję i twierdził, że rosyjska gospodarka działa sprawnie mimo zachodnich obostrzeń.
W środę przyznał jednak, że choć bezrobocie w Rosji pozostaje "na historycznie niskim poziomie", to wiosną ubiegłego roku inflacja wzrosła gwałtownie do prawie 20 procent. Dodał, że "powrót na ścieżkę wzrostu nie powinien nas uspokajać".
- Nielegalne restrykcje nałożone na rosyjską gospodarkę w perspektywie średniookresowej mogą rzeczywiście mieć na nią negatywny wpływ. W tym zakresie musimy zapewnić stały wzrost popytu wewnętrznego - powiedział w trakcie rządowego posiedzenia.
Jak podaje w czwartek "The Wall Street Journal", trwająca już drugi rok wojna w Ukrainie, a także działania podejmowane w USA i Unii Europejskiej w celu gospodarczego nacisku na agresora, mają już widoczny wpływ na finanse Kremla. Nie ma już tylu nabywców na znaczące produkty eksportowe kraju, gaz i ropę. Finanse rządu są napięte. Od listopada rubel spadł w stosunku do dolara o ponad 20 procent.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To prawda, że bezrobocie spadło, jak obwieścił Putin, ale to skutek wysłania ponad setek tysięcy młodych ludzi na front i masowych ucieczek z kraju w obawie przed powołaniem do wojska. Ten deficyt ma wielowymiarowy wpływ na rynek pracy.
Zachodnie kary działają. Putin pierwszy raz to przyznał
Około połowa rosyjskich firm boryka się z niedoborem pracowników. Poszukiwani są ślusarze, spawacze i operatorzy maszyn. Brak siły roboczej utrudnia też produkcję wojskową. Władimir Putin zapowiedział już, że rząd przygotował listę priorytetowych zawodów do odroczenia ze służby.
Podobnie jak inwestycyjna niepewność, która sparaliżowała decyzje dotyczące przedsiębiorstw. - Gospodarka Rosji wkracza w długoterminowy regres - przewidywała Aleksandra Prokopenko, była urzędniczka rosyjskiego Banku Centralnego, która opuściła kraj wkrótce po inwazji.
Rosyjski miliarder Oleg Deripaska, którego również dosięgnęły zachodnie sankcje w związku z jego bliską relacją z rosyjskim prezydentem, ostrzegł w tym miesiącu, że Rosji kończy się gotówka. - W przyszłym roku nie będzie pieniędzy, potrzebujemy zagranicznych inwestorów - mówił surowcowy magnat.