Putin: rakiety przechwytujące może w Iraku lub na morzu?
Prezydent Rosji Władimir Putin powiedział w niemieckim Heiligendamm, na zakończenie szczytu G8, że w ramach rosyjskiej propozycji w sprawie systemu obrony przeciwrakietowej rakiety przechwytujące mogłyby zostać rozmieszczone w Turcji, Iraku lub na platformach morskich.
Stany Zjednoczone zaproponowały umieszczenie bazy rakiet przechwytujących w ramach amerykańskiej tarczy antyrakietowej Polsce.
Putin zaznaczył też, że Rosja jest gotowa dzielić się z armią amerykańską informacjami ze swej stacji radarowej w Azerbejdżanie.
Gabalia obejmuje cały region, który niepokoi Amerykanów - zapewnił Putin. - Jesteśmy gotowi on-line i w czasie rzeczywistym przekazywać wszelkie informacje.
Putin zaproponował w czwartek Stanom Zjednoczonym wspólne wykorzystanie stacji radarowej w Azerbejdżanie jako ochrony przeciwko irańskim rakietom. Oferta ta miałaby zastąpić planowane przez USA rozmieszczenie elementów globalnej tarczy antyrakietowej w Europie Środkowej. Strona amerykańska określa propozycję jako "interesującą" i zapowiada, że przyjrzą jej się eksperci.
Mam nadzieję, że do zakończenia negocjacji (ws. Azerbejdżanu) nie zostaną podjęte żadne jednostronne decyzje - powiedział Putin w piątek. Nie spóźnimy się, bo Iran jeszcze nie ma tych rakiet. Jeśli zacznie nad nimi pracować, dowiemy się o tym odpowiednio wcześnie, a jeśli nie - zobaczymy pierwsze próbne odpalenie - zaznaczył.
Sądzę, że nasza propozycja jest bardzo logiczna, ma solidne podstawy i odpowiada duchowi partnerstwa - dodał.
Na tej samej konferencji prasowej Putin ostrzegł cudzoziemców, by nie próbowali wpływać na wynik wyborów prezydenckich w jego kraju. Nie dopuścimy do jakichkolwiek prób ingerowania (w wybory) czy popierania sił politycznych w Rosji przed wyborami, sił, co do których komuś zależy, by forsowały jego wizję rozwoju Rosji - oznajmił rosyjski przywódca.
Wybory prezydenckie i parlamentarne wygrają ci, którym zaufa większość rosyjskich obywateli w uczciwym głosowaniu - zaznaczył. Wybory parlamentarne odbędą się w grudniu tego roku, a prezydenckie - marcu 2008 r.
Podczas końcowej konferencji prasowej Putina przeciwnik rosyjskich władz rozrzucił wśród dziennikarzy ulotki piętnujące "tyranię" w Rosji. Siły bezpieczeństwa nie interweniowały.
Putin zareagował na incydent spokojnie, prosząc o podanie mu jednego egzemplarza. Podkreślił swoje przywiązanie do demokracji. Oferta Putina ws. systemu obrony przeciwrakietowej została negatywnie oceniona przez ekspertów amerykańskich.
Przede wszystkim dobrze, że Putin jest w ogóle gotów do rozmów. Przynajmniej przyznaje, że my mamy zasadne powody mówić o problemie Iranu, że nasze ostrzeżenia o zagrożeniu ze strony rakiet irańskich nie są objawem paranoi. To już zmiana. No i stwarza przynajmniej wrażenie, że chce te problemy z nami omawiać - powiedział Michael O'Hanlon, czołowy ekspert ds. wojskowości i polityki zagranicznej w Brookings Institution.
Nie jestem jednak pewny, czy Putin jest szczery i czy jego plan jest dobry - dodał O'Hanlon. Bazy w Azerbejdżanie i innych krajach mogłyby być co najwyżej dodatkiem do tego, co chcielibyśmy mieć w Polsce i Republice Czeskiej, a nie tego substytutem. Jeżeli Putin nie chce, aby przechwycenie rakiety nieprzyjaciela następowało nad terytorium Rosji, możemy zawsze próbować przechwycić ją wcześniej, używając w tym celu baz gdzie indziej, i wtedy system w Polsce i Czechach byłby ich wsparciem. Tego rodzaju rozumowanie jest w porządku, ale nie sądzę, żebyśmy z tego powodu mieli traktować proponowane przez Putina bazy jako substytut. Nie możemy bowiem mieć zaufania do jakości radaru w Azerbejdżanie, jego niezawodności i bezpieczeństwa. Musimy więc nadal mieć opcję środkowoeuropejską jako wsparcie - powiedział ekspert.
Tymczasem Richard Perle z konserwatywnego Enterprise Institute, były asystent sekretarza obrony, uważany za jednego z architektów wojny z Iraku, uważa ofertę Putina za jednoznaczny manewr w celu zablokowania inicjatywy USA w sprawie tarczy.
Ta propozycja byłego agenta KGB, który jest nieszczęśliwy, że zakończyła się zimna wojna, to polityczny atak na suwerenność Polski i Czech. Przejrzysta próba, aby przenieść podejmowanie decyzji z Warszawy i Pragi do Moskwy. Trudno o coś bardziej oczywistego - powiedział Perle.
Zapytany, czy oferta rosyjska ma jakiegokolwiek uzasadnienie militarne, Perle odpowiedział:
To bez znaczenia, gdyby miała, skoro celem jej nie jest uczciwa wojskowa propozycja współpracy, tylko zasygnalizowanie USA - możemy zastraszyć rządy Polski i Czech, najpierw przez grożenie Europie, jeżeli USA zaczną realizować swoje plany, a potem poprzez zaproponowanie Amerykanom, aby robili coś innego.
Gdybyśmy się zgodzili na tę ofertę, jak wiele zaufania miałaby Polska i Czechy do Stanów Zjednoczonych? - zapytał retorycznie Perle.