Zostały puste półki. Mieszkańcy Wrocławia rzucili się na zakupy

Za nami kolejny długi weekend. Efekt jest taki, że dziś, tj. 7 stycznia, wielu Polaków ruszyło na poświąteczne zakupy. - Jednak takiego szturmu na naszego osiedlowego Lidla się nie spodziewaliśmy - donosi pani Ewa, czytelniczka Wirtualnej Polski.

- Sklep wygląda, jakby przeszło przez niego tornado. Nie ma jajek, papieru toaletowego i wody. Zostały puste półki - informuje, a na dowód pokazuje zdjęcia z Lidla przy ul. Powstańców Śląskich.

Co ciekawe, jeszcze rano sklep był dość dobrze zatowarowany. Wystarczyło jednak kilka godzin, aby z półek zniknęły podstawowe produkty.

- Kolejki dziś były gigantyczne - podkreśla z niedowierzaniem czytelniczka WP. Wygląda jednak na to, że kupujący omijali alejkę z trunkami. - Co jak co, ale alkoholu na półkach nie brakowało - dodaje kobieta.

Podobny "najazd" kupujących przeżyło wiele sklepów sieci w sylwestra. W wielu miastach półki świeciły pustkami.

- Dziś nie było ani nabiału, ani mięsa. Zero kurczaka czy wołowiny. W sylwestra za to były pustki na półkach z chipsami czy alkoholem, nie było ciasta francuskiego - opowiada mieszkanka Gorzowa Wielkopolskiego.

O wtorkowy "armagedon" we wrocławskim Lidlu zapytaliśmy biuro prasowe spółki.

Czy sieć zauważa zwiększone zapotrzebowanie na wodę, jajka i papier toaletowy? Jakie działania podejmują, aby zapewnić płynność dostaw i szybkie uzupełnienie braków? Na odpowiedź czekamy.

Paulina Ciesielska, dziennikarka Wirtualnej Polski