Pułapki SB na biskupów
Czy PRL-owska bezpieka w reżyserowanych wypadkach samochodowych chciała eliminować polskich biskupów? Zginęło czterech z nich - czytamy w "Uważam Rze".
05.11.2012 | aktual.: 05.11.2012 13:41
W latach PRL w wypadkach samochodowych zginęło czterech biskupów. Trudniej powiedzieć, ilu uniknęło śmierci w zastawianych na nich, tak jak na prymasa Wyszyńskiego, wypadkach. Nie wiadomo też, w przypadku ilu śmiertelnych wypadków przyczyny były obiektywne, a w ilu zostały wywołane przez SB - pisze "Uważam Rze".
Tygodnik opisuje podejrzane wypadki m.in. bp. łomżyńskiego Stanisława Łukomskiego z 1948 r., bp. włocławskiego Antoniego Pawłowskiego z 1968 r., abp. Henryka Gulbinowicza z 1984 r. czy duszpasterza akademickiego z Poznania o. Honoriusza Kowalczyka z 1983 r. Wypadki te do dziś pozostają niewyjaśnione.
Wg "Uważam Rze", podsumowaniem tych spraw mogą być zeznania skruszonego funkcjonariusza SB Kazimierza Sulki, zajmującego się inwigilacją ks. Adolfa Chojnackiego, uznanego przez SB za jednego ze stu księży najbardziej niebezpiecznych dla władzy. Sulka miał ujawnić, że w planie operacyjnych przedsięwzięć przeciw ks. Chojnackiemu było "nie tylko spalenie szopy, przylegającej do budynku mieszkalnego kapłana, zamalowanie okien, otrucie jego psa, ale przede wszystkim obrzucenie samochodu księdza kamieniami i upozorowanie wypadku". Sulka miał też otrzymać polecenie, że gdyby ksiądz przeżył wypadek, należy "kamieniem uderzyć go w głowę i po prostu dobić". Nie wiadomo, czy Sulka mówił prawdę. Odpowiedź mogły zawierać akta SB z Bielska-Białej. Niestety, zostały spalone we wrześniu 1989 r. - przypomina tygodnik.