Trwa ładowanie...
d3d5yhw
18-10-2006 16:31

Publicyści pozytywnie oceniają dopuszczenie dziennikarzy do archiwum IPN

Publicyści pozytywnie oceniają decyzję Sejmu, który dopuścił możliwość korzystania przez dziennikarzy z archiwów IPN. Izba przegłosowała poprawki Senatu do ustawy lustracyjnej.

d3d5yhw
d3d5yhw

Anita Gargas zwraca uwagę, że to właśnie dziennikarze bardzo często wpadają na trop ciekawych spraw, które kryją archiwa IPN. Publicystka wyraziła opinię, że sami "badacze często nie maja takich mocy przerobowych, żeby zajmować się wszystkimi sprawami, które kryją się w dokumentach".

Maciej Rybiński uważa, że dziennikarze, jako przedstawiciele społeczeństwa, powinni móc przekazywać informacje na temat dokumentów, znajdujących się w IPN. Publicysta wyraził opinię, że to społeczeństwo powinno znać dokumenty IPN, a media powinny w tym pośredniczyć.

Sejm nie zgodził się także na propozycję Senatu, by nakazać wyrzucanie z pracy osób pełniących funkcje publiczne, gdyby współpracowały one niegdyś z PRL-owskimi służbami. Z tą decyzją izby Rybiński się nie zgadza. Według niego zbyt wiele jest przypadków, gdy przeszłość osoby publicznej wpływa dziś na jej pracę.

Według Anity Gargas, jest to najgorszym możliwym rozwiązaniem. Według niej niejasne będą teraz kryteria ewentualnych zwolnień.

d3d5yhw

Publicystka pozytywnie jednak oceniła, że kandydaci na parlamentarzystów, najwyższych urzędników oraz dziennikarze - będa musieli ujawnić wszystkie dokumenty, zgromadzone na ich temat przez IPN. Chodzi także o sprawy dotyczące życia prywatnego. Zdaniem Anity Gargas potrzebna jest wiedza, kto kieruje państwem i najważniejszymi mediami w kraju. Zawód polityka, ale także dziennikarza nie jest obowiązkiem, jeśli ktoś go przyjmuje to z dobrodziejstwem inwentarza- powiedziała.

Sejm słusznie utrzymał dostęp dziennikarzy do akt Instytutu Pamięci Narodowej - uważają: prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Krystyna Mokrosińska, wiceszef Rady Etyki Mediów Maciej Iłowiecki oraz wicenaczelny "Rzeczpospolitej" Marek Magierowski. Zaznaczają jednak, że jest to narzędzie niebezpieczne, dlatego na dziennikarzach spoczywa ogromna odpowiedzialność. To bardzo dobrze, że dziennikarze mają dostęp do akt IPN. Jeśli bowiem uznano tę profesję za zawód zaufania publicznego i z tego tytułu dziennikarze podlegają obowiązkowi lustracji, to z drugiej strony zabieranie im dostępu do akt byłoby nielogiczne- uważa Mokrosińska.

Poza tym - jak podkreśliła - "kto, jeśli nie dziennikarze miałby być dla społeczeństwa pośrednikiem w ujawnianianiu teczek".

Zdaniem Mokrosińskiej, dostęp dziennikarzy do teczek nie powinien jednak odbywać się poza kontrolą. Do tej pory było tak, że gdy ja szukałam materiałów IPN-owskich, to musiałam zobowiązać się do przekazania potem IPN-owi materiału, który na tej podstawie zostanie napisany i opublikowany. Jest to jakaś kontrola, że robi się to dla konkretnej redakcji, w konkretnym celu, a nie dla siebie, żeby kogoś szantażować- podkreśliła prezes SDP.

d3d5yhw

Wiceprzewodniczący REM Maciej Iłowiecki powiedział, że z punktu widzenia zasady, iż dziennikarze jako ci, którzy mają wszystko kontrolować, powinni mieć też dostęp do wszystkich dokumentów, które nie są utajnione, decyzja Sejmu jest "trafnym rozwiązaniem w sensie ogólnym".

Wszystko natomiast zależy teraz od rzetelności dziennikarzy, bo dostają oni oręż, którym można wręcz kogoś zabić. Teraz wszystko zależy od ich wrażliwości, kultury no i oczywiście od tego, czy potrafią oddzielić swoje poglądy polityczne od tego co znajdą w teczkach i czy nie będą tego wykorzystywać- podkreślił Iłowiecki.

Więc wydaje mi się, że jest to dobre, ale zarazem szalenie niebezpieczne i cała odpowiedzialność przesuwa się teraz w stronę dziennikarzy- dodał.

d3d5yhw

Wicenaczelny "Rzeczpospolitej" Marek Magierowski podkreślił z kolei, że wśród dziennikarzy są też ludzie, którzy pewnie będą chcieli wykorzystać te teczki w sposób, którego on by nie pochwalał.

Każdy dokument można w pewnym stopniu zmanipulować. Z drugiej jednak strony myślę, że lepsza sytuacja jest taka, że te dokumenty staną się jawne w taki czy inny sposób, czy to przez oficjalne publikacje IPN-u, czy też właśnie przez dostęp dziennikarzy do tych akt. Bo widzimy przecież co się dzieje z osławioną już szafą Lesiaka, z której skapują nam powoli poszczególne dokumenty, padają różne oskarżenia. Dopóki nie otworzymy tej szafy do końca i dopóki nie ujawnimy wszystkich tych akt, które można ujawnić, to, mówiąc obrazowo, wciąż będziemy się taplać w tym całym bagienku- powiedział Magierowski.

Dodał, że wierzy, iż dziennikarze, którzy zajmują się lustracją "są na tyle rozsądnymi profesjonalistami, że nic złego się nie stanie".

d3d5yhw
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3d5yhw
Więcej tematów