PSL zmienia zdanie w sprawie finansowania partii?
Zmiana sposobu finansowania partii politycznych to od lat sztandarowy projekt PO. Jej liderzy jeszcze przed wyborami w 2007 r. obiecywali, że po dojściu do władzy partie nie będą finansowane z budżetu państwa. I zaproponowali, by każdy Polak mógł dobrowolnie oddać na wybraną partię 1 proc. podatku dochodowego - tak jak dziś możemy oddać na organizacje pozarządowe. Jednak latem tego roku ustawa w tej sprawie przepadła w Sejmie. Przeciwko głosowało m.in. PSL. Teraz ludowcy rozważają przedstawienie własnego projektu zmian.
Eugeniusz Kłopotek z PSL chce najwięcej pieniędzy zabrać dużym partiom. Subwencja dla każdego ugrupowania jest uzależniona od liczby głosów w wyborach. Dlatego im mniejsza reprezentacja w Sejmie, tym mniej pieniędzy. - Dysproporcje pomiędzy budżetami małych i dużych ugrupowań są zbyt duże - żali się Eugeniusz Kłopotek, który sam jest członkiem najmniejszego klubu poselskiego w tym Sejmie (PSL ma 31 parlamentarzystów). - Przez to nie ma równych szans podczas kampanii wyborczej - mówi.
Ustawa Kłopotka ma być gotowa jeszcze w tym roku. - W styczniu przedstawię ją moim kolegom z klubu, a potem koalicjantom z PO. Skoro Platforma chciała zabrać całe dofinansowanie z budżetu do partii, to przecież nie będzie przeciwna zabraniu tych 25% - mówi Kłopotek.
Jednak PO jest ostrożna wobec inicjatywy współkoalicjanta. - Poczekajmy na urobek posła Kłopotka, przeczytamy projekt i wtedy zdecydujemy - mówi Grzegorz Dolniak, wiceszef klubu parlamentarnego PO. Dodaje jednak, że cieszy go, że ludowcy w końcu zrozumieli, że należy odciążyć budżet państwa.
Z danych PKW wynika, że w 2008 r. największą dotację - 38 mln zł - dostała PO. Potem było PiS z 35,5 mln zł, koalicja LiD - 19,5 mln zł i PSL - 14 mln zł. W budżecie państwa na 2009 rok na finansowanie partii politycznych zarezerwowano około 140 mln złotych.
Katarzyna Borowska
Agata Kondzińska