PolskaPsi fryzjer znęcał się nad zwierzętami. Jego zachowanie nagrano

Psi fryzjer znęcał się nad zwierzętami. Jego zachowanie nagrano

W mediach społecznościowych ukazały się filmy, na których widać jak psi fryzjer z Częstochowy bije i rzuca zwierzętami. Fundacja Viva! Akcja dla Zwierząt zapowiada, że złoży w jego sprawie zawiadomienie do prokuratury. Policję w tej sprawie zaalarmowała już osoba prywatna.

Psi fryzjer znęcał się nad zwierzętami. Jego zachowanie nagrano
Źródło zdjęć: © Youtube.com

19.12.2019 | aktual.: 21.12.2019 11:30

  • Zygmunt S. jest znaną postacią w środowisku miłośników psów
  • Na opublikowanych w internecie nagraniach widać, jak znęca się nad zwierzętami
  • Jeśli jego sprawa trafi do sądu, S. może trafić do więzienia nawet na 5 lat

Zygmunt S. jest psim fryzjerem, sędzią na psich konkursach oraz członkiem zarządu Związku Kynologicznego w Polsce. Na nagraniach z jego udziałem widać, że bije zwierzęta, chwyta je w bolesny sposób i rzuca nimi. W sprawie interweniują już polskie fundacje zajmujące się prawami zwierząt.

Od Zygmunta S. odcięli się m.in. organizatorzy konkursu Groomania, którego był jurorem. Zakończyli współpracę z mężczyzną i zgłosili sprawę Europejskiemu Stowarzyszeniu Pielęgnacji.

Oskarżenia wobec Zygmunta S. potwierdzają internauci. - Mój pies był za każdym razem niesamowicie przestraszony. Zawsze mnie zastanawiało dlaczego nie mogę z nim być, tylko muszę wrócić za godzinę. Od czasu gdy pies wrócił stamtąd z przecięta poduszką w łapce, bo rzekomo był niegrzeczny, już tam nie chodzę - pisze jeden z klientów.

Na tym jednak nie koniec, gdyż sprawą zajmuje się policja, która otrzymała od osoby prywatnej nagranie, na którym widać, jak mężczyzna znęca się nad psem. Funkcjonariusze prowadzą postępowanie pod nadzorem prokuratury. Jeśli zarzuty się potwierdzą, Zygmuntowi S. może grozić do trzech lat więzienia, zakaz wykonywania zawodu i kara pieniężna. Jeśli sąd uzna, że znęcał się nad zwierzętami "ze szczególnym okrucieństwem", może trafić do więzienia nawet na 5 lat.

Reporterzy "Dziennika Zachodniego" próbowali porozmawiać z Zygmuntem S, jednak na widok kamery wsiadł do samochodu i odjechał. Zakład S. był zamknięty.

Źródło: "Dziennik Zachodni"

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz także
Komentarze (39)