Przywódca Państwa Islamskiego "umarł i powrócił". Wydaje się, że terroryści mają więcej niż jedno życie
Przywódca Państwa Islamskiego Abu Bakr al-Baghdadi "znowu żyje". Według irackich źródeł jego stan jest zły i pogarsza się, ale nie zginął. W przeszłości kilkakrotnie ogłaszano już śmierć Baghdadiego. Równie trudno jest zabić innych przywódców ISIS.
13.02.2018 | aktual.: 13.02.2018 15:50
Według oficerów wywiadu w Bagdadzie duchowy przywódca ISIS ukrywa się na pustyni w Syrii niedaleko granicy z Irakiem. W ostatnich dniach miał trafić do szpitala z powodu ciężkich obrażeń nogi. Nie może samodzielnie chodzić a do tego cierpi na poważne problemy psychiczne.
- Posiadamy informacje i dokumenty z naszych źródeł głęboko wewnątrz organizacji terrorystycznej stwierdzające, że kryminalista al-Baghdadi nadal żyje i pomagają mu kolaboranci - powiedział lokalnej prasie Abu Ali al-Basri, wysoki urzędnik ministerstwa spraw wewnętrznych Iraku.
Pół roku temu Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka poinformowało o potwierdzonej śmierci duchownego w nalocie przeprowadzonym przez koalicyjne samoloty na konwój pojazdów ISIS. Rosjanie i Amerykanie poddawali w wątpliwość tę wiadomość, zwłaszcza że nie byłaby to pierwsza "śmierć" duchowego przywódcy islamistów.
Islamista nie raz już umierał
Już w 2011 r. USA wyznaczyły 10 mln. dolarów nagrody za informację prowadzącą do ujęcia lub zabicia islamisty. Pięć lat później nagrodę tę zwiększono do 25 mln. Kilkakrotnie też pojawiały się informacje o jego śmierci. Najpoważniejsze z nich zaczęły krążyć wiosną 2015, kiedy to Al Baghdadi miał zostać zabity lub przynajmniej bardzo ciężko ranny w koalicyjnym nalocie w Iraku. Kolejna "śmierć" od bomb lotniczych miała spotkać islamistę jesienią tego samego roku.
Al Bagdadi umierał także w 2016 r. podczas nalotu na Rakkę, stolicę ISIS w Syrii. W tym samy roku miał też zostać otruty. Wiosną 2017 r. pojawiła się informacja o aresztowaniu przywódcy kalifatu przez syryjskich i rosyjskich komandosów. Z zaszczytu zabicia Baghdadiego nie mogli zrezygnować artylerzyści, których pociski miały go dosięgnąć latem ubiegłego roku. Także rosyjskie lotnictwo zrzuciło bomby niosące śmierć islamiście.
"Niemal pewny" śmierci Baghdadiego był rosyjski polityk Wiktor Ozerow oraz przywódca Iranu Ajatollah Ali Khamenei. Także media związane z ISIS informowały o jego męczeńskiej śmierci. Akurat to należy interpretować jako dezinformację ułatwiająca ucieczkę i ukrycie się liderowi z dala od dronów i bombowców dybiących na jego życie.
Śmierć jest świetnym kamuflażem
Celowa dezinformacja, profesjonalna ochrona i niezwykłe oddanie zwolenników przekonanych o duchowej, a nie tylko politycznej roli przywódcy, tłumaczą skuteczność, z jaką al Baghdadi unika śmierci. Nie przypadkiem dostępnych jest niewiele jego zdjęć, a każda agencja wywiadowcza na świecie zapłaciłaby majątek za jego aktualny wizerunek.
W ten sam sposób ukrywał się przywódca afgańskich talibów Mułła Omar, który miał zginąć od bomb, umrzeć na gruźlicę lub zostać zastrzelony przez swojego następcę. W jego przypadku wiadomo jednak, że nie żyje mniej więcej od pięciu lat.
Wielokrotnie aresztowany, raniony i zabijany był też Abu Musab al Zarkawi, przywódca al Kaidy w Iraku i jeden z najgroźniejszych terrorystów w historii. Po praz pierwszy islamista miał zostać zabity przez rakietę w Afganistanie w 2002 r. W ciągu kolejnych lat wielokrotnie ginął, tracił kończyny, zostawał aresztowany i wymykał się pościgowi.Ostatecznie zabiły go dwie bomby lotnicze zrzucone na jego kryjówkę w Iraku 7 czerwca 2006r. Zwłoki zostały przejęte przez Amerykanów, którzy potwierdzili tożsamość terrorysty, który przez godzinę konał od ran zadanych przez eksplozje.
Podobne historie opowiadać można o każdym ze znaczących przywódców islamistów od północnej Afryki, gdzie działa Muchtar Bilmuchatr nazywany "Nieuchwytnym", aż po Daleki Wschód. W ten sposób ekstremiści nie tylko zwodzą pościg, ale także budują swoją legendę ułatwiającą rekrutację zamachowców. Jednak każda z tych opowieści kończy się podobnie, czyli śmiercią terrorysty.