Przywódca irackich terrorystów zabity
Przywódca irackiej Al-Kaidy, Abu Musab az-Zarkawi, odpowiedzialny za śmierć setek ofiar zamachów bombowych, zginął w środę wieczorem w ataku lotniczym koło Bakuby na północ od Bagdadu. Prezydent George W. Bush pogratulował wojskom USA, ale podkreślił, że walka z rebelią wcale się nie zakończyła.
"Zlikwidowano Zarkawiego" - oznajmił na konferencji prasowej w Bagdadzie premier Iraku Nuri al-Maliki, stojąc obok dowódcy sił wielonarodowych gen. George'a Caseya. Iraccy dziennikarze przyjęli wiadomość głośnymi oklaskami.
Kilka godzin później "męczeńską śmierć naszego mudżahida (bojownika) szejka Abu Musaba az-Zarkawiego" potwierdziła iracka Al-Kaida w komunikacie internetowym. Wezwała równocześnie swych członków i zwolenników do kontynuowania walki.
Maliki powiedział, że miejsce pobytu Zarkawiego namierzono dzięki informacjom uzyskanym od ludności przez irackie siły bezpieczeństwa. Na tej podstawie amerykańskie lotnictwo zaatakowało kryjówkę terrorysty tuż na wschód od Bakuby, około 60 km na północny wschód od Bagdadu. Samoloty F-16 zrzuciły tam dwie 230-kilogramowe bomby.
W nalocie zginęło też siedmioro współpracowników "emira" irackiej Al-Kaidy, w tym, jak podał komunikat sił wielonarodowych, jego "doradca duchowy", szejk Abdel Rahman, i dwie kobiety.
Zarkawi, 39-letni Jordańczyk, za którego głowę Amerykanie obiecywali 25 mln dolarów, był najgroźniejszym terrorystą w Iraku, ale na razie nie jest jasne, jak jego śmierć wpłynie na rozwój wydarzeń w tym kraju, nękanym przez rebelię i skrytobójcze mordy na tle religijnym, niosące z sobą groźbę wojny domowej.
Bombiarze Zarkawiego zabijali szyickich cywilów, aby doprowadzić do wojny domowej między nimi i arabskimi sunnitami w Iraku i na całym Bliskim Wschodzie. Miał to być wstęp do ustanowienia w regionie "nowego kalifatu". W wystąpieniu nagranym na taśmie dźwiękowej i rozpowszechnionym w zeszłym tygodniu Zarkawi nazwał szyitów wrogami islamu ("wężami" i "zdrajcami") i wezwał sunnitów, by ich zabijali.
Bush oświadczył, że zabicie Zarkawiego jest "poważnym ciosem dla Al-Kaidy", ale zastrzegł, iż nie oznacza to końca walki z terrorystami w Iraku. Biały Dom oświadczył też, że nie należy oczekiwać niezwłocznej redukcji wojsk USA w Iraku.
W podobnym duchu wypowiedział się premier W. Brytanii Tony Blair.
Premier Kazimierz Marcinkiewicz oświadczył, że śmierć Zarkawiego "zdynamizuje sytuację [w Iraku], i to zdynamizuje w bardzo dobrym kierunku".
Zarkawi nareszcie poszedł do piekła, gdzie od dawna na niego czekano - powiedział minister obrony narodowej Radosław Sikorski. Jest to najlepszy prezent jakie siły irackie i amerykańskie mogły dać temu szczytowi NATO, ale przede wszystkim nowemu rządowi w Iraku - dodał Sikorski, który w czwartek uczestniczył w Brukseli w posiedzeniu ministrów państw NATO.
Gen. William Caldwell z dowództwa wojsk USA w Bagdadzie przewiduje, że następcą Zarkawiego zostanie prawdopodobnie jeden z jego najbliższych współpracowników, Egipcjanin Abu al-Masri. Administracja Busha liczy, że zlikwidowanie Zarkawiego, terrorysty znanego z wyjątkowego okrucieństwa (osobiście obcinał głowy pojmanym przez swoje bojówki amerykańskim zakładnikom) może podbudować morale wojsk USA w Iraku, zwiększyć słabnące od wielu miesięcy poparcie w USA dla wojny oraz wzmocnić pozycję nowego gabinetu irackiego.
Wiadomość o śmierci Zarkawiego wpłynęła na notowania na rynkach światowych. Ropa staniała w czwartek rano w transakcjach terminowych o 1,7 proc. i po raz pierwszy od dwóch tygodni kosztowała poniżej 70 dolarów za baryłkę. Dolar trochę się umocnił.
W opinii ekspertów śmierć Zarkawiego jest dobrą wiadomością dla USA, koalicji wielonarodowej i władz irackich, ale nie stanowi przełomu.
To oczywiście dobrze, żeśmy go dopadli. Ale w pewnym sensie to nieco za mało i za późno, podobnie jak było ze schwytaniem Saddama Husajna dziewięć miesięcy po inwazji - powiedział politolog Harlan Ullman z waszyngtońskiego Ośrodka Studiów Strategicznych i międzynarodowych. - Przemoc w Iraku dalece wykracza obecnie poza działalność Al-Kaidy.
"Terror dżihadystów stanowi stosunkowo niewielki procent ogólnego terroru i walk. Najważniejszy aspekt rebelii to teraz walki sekciarskie. W Iraku toczy się wojna domowa" - dodał Ullman.
Cała walka, jaką toczy opozycja z wojskami okupacyjnymi, nie jest związana bezpośrednio z postacią Zarkawiego. On jest swego rodzaju ikoną, natomiast na pewno nie on o wszystkim decydował. Pamiętajmy, że on nawet nie był Irakijczykiem. Nie spodziewałbym się jakichś wielkich zmian - powiedział prof. Tadeusz Dziekan, arabista z Uniwersytetu Warszawskiego.
Wkrótce po ogłoszeniu informacji o śmierci Zarkawiego eksplozja bomby pułapki zabiła 13 osób i raniła 28 w szyickiej dzielnicy Bagdadu. Wieczorem w wybuchu samochodu pułapki w innej z szyickiej dzielnicy Bagdadu zginęło siedem osób, a 17 zostało rannych.
Na dalszą metę ważniejsze od zabicia Zarkawiego może okazać się zatwierdzenie w czwartek przez parlament iracki kandydatów premiera Malikiego na ministrów spraw wewnętrznych, obrony i bezpieczeństwa narodowego. W ten sposób prawie sześć miesięcy po wyborach powszechnych Irak ma wreszcie kompletny rząd.
Od właściwego funkcjonowania resortów siłowych zależy powodzenie ogłoszonego przez Malikiego planu ustabilizowania sytuacji w Iraku, wygaszenia napięć między arabskimi sunnitami i szyitami i przejęcia przez armię i policję iracką do końca przyszłego roku kontroli nad bezpieczeństwem wszystkich 18 prowincji kraju.